Kilka dni temu do Fundacji „Maja” trafił niezwykły gość. Był nim zagubiony 1,5 roczny koziołek sarny, którego znaleziono nieopodal Kopaczowa. Przedstawiciele naszej Fundacji, obawiając się, że może mu grozić niebezpieczeństwo, bardzo szybko zareagowali na zgłoszenie o pojawieniu się tego nieco zdezorientowanego malucha w okolicy Kopalni Turów przy bardzo ruchliwej drodze.

fot. Fundacja "Maja - Schronisko Dla Koni

Koziołek został przewieziony na teren Fundacji oraz poddany badaniu weterynaryjnemu. Gdy okazało się, że jest zdrowy, jedynym słusznym wyjściem wydawało się wypuszczenie go na wolność. Niemniej mimo naszych starań koziołek usilnie wracał w okolice lokalnych zabudowań. Jak się wkrótce okazało malec był najprawdopodobniej wcześniej oswojony, a następnie, z niewiadomych powodów, porzucony, dlatego też tak ciężko było mu się pożegnać z naszą Fundacją.

Przedstawiciele rozpoczęli więc poszukiwanie odpowiedniego ośrodka, który specjalizowałby się w pomocy dzikim zwierzętom. Kilka organizacji niestety zmuszonych było odmówić przyjęcia koziołka, ale wtedy z pomocą przyszedł nam pan Jacek Wąsiński z Leśnego Pogotowia w Mikołowie nieopodal Katowic. Obiecał zaopiekować się naszym koziołkiem, jednak ze względu na liczne obowiązki sam nie mógł pozwolić sobie na tak długą podróż, by odebrać od nas malca. Nie było chwili do stracenia. Przedstawiciele Fundacji „Maja” błyskawicznie podjęli decyzję, by jak najszybciej przewieść koziołka do Mikołowa.

Droga nie należała do najłatwiejszych, zarówno ze względu na nieciekawe warunki pogodowe, jak i wystraszonego pasażera, którego ze względów bezpieczeństwa umieściliśmy w specjalnej klatce. Jednak tuż po przyjeździe do Leśnego Pogotowia wiedzieliśmy, że koziołek nie mógł trafić lepiej.Pan Jacek ok azał się serdecznym człowiekiem, przepełnionym miłością do wszelkich zwierząt. Zobowiązał się dołożyć wszelkich starań, aby nasz maluch szczęśliwie dotrwał do wiosny, kiedy to zostanie wypuszczony na wolność wraz ze stadem znajdujących się obecnie w ośrodku samic. Jak widać wystarczy odrobina determinacji i dobrego serca, aby nawet tak ponuro rozpoczynającą się historię doprowadzić do szczęśliwego zakończenia.

Z niecierpliwością będziemy czekać na wieści o postępach koziołka w odnajdywaniu się w nowej grupie przyjaciół. Z pewnością niewiele jest w Polsce równie dzielnych sarenek, które po przejechaniu blisko 400 km odnalazły w końcu swój prawdziwy dom.

Chcielibyśmy bardzo podziękować Panu Jackowi za ogromną pomoc, wyrozumiałość i wsparcie. Wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej na temat działalności Pana Jacka w Mikołowie zapraszamy na profil Pogotowia Leśnego oraz stronę internetową:
www.facebook.com/lesnepogotowie
www.lesnepogotowie.pl

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.