Widziałem niedawno taką ławeczkę w Niemczech. Bardzo podobna, w niemalże identycznych okolicznościach przyrody.

   Las był bardziej bukowy niż tu, sama ławeczka w zasadzie taka sama. Może miała niskie oparcie, ale pewien tego nie jestem. Lekko w tym lesie schowana, ale z samego szlaku dobrze dostrzegalna. Zwróciła moją uwagę nie samą obecnością swoją w tym miejscu, ale tym, że zaczynała tonąć w kwiatach, w tym lesie. W obydwu jej stron stały dwie drewniane donice, z tyłu na wyciętym z pogiętego konara stojaku umocowany był podłużny drewniany klomb. W donic tych i klombu wyrastały zwykłe wiosenne kwiaty, stwarzając niezwykle miłe okoliczności do krótkiego odpoczynku na tejże ławeczce. Zdziwienie nasze wzbudził nie tyle fakt istnienia takiej ławki w środku lasu, ale otoczenie jej składające się ze wspomnianych donic z kwiatami. Bo taką właśnie ławkę ożywiłem po naszej stronie granicy, i na ten dzień zdawało mi się że ona dalej jest tam gdzie była. Obsadzenie jej kwiatami w donicach to na nasze obyte z miejscowym wandalizmem i zwykłym dziadostwem oczy było coś, co wydawało się niewiarygodne. Zresztą, spora część naszych obserwacji podczas bliskich zagranicznych wycieczek kończy się refleksją "u nas to nie utrzymało by się, ukradli albo by zniszczyli". Zdziwienie nasze budzi zwykłe otoczenie bez śladów kradzieży, lub zwykłej demolki. Taką mamy miarę na obserwacje...

   Odzew po postawieniu ławeczki pod Guślarzem był miły. Głosy pozytywne przetkane zwątpieniem co do celowości robienia czegoś skazanego na niechybną zgubę. Jakieś deklaracje co do oddolnego zainicjowania działań wokół pozostałych pozostałości po dawnej infrastrukturze. Wycieczki do ławeczki. Zapytania którędy, i gdzie jeszcze. Propozycje oznakowania trasy i naniesienia jej pozycji GPS dla jakichś tam aplikacji. Fajnie. Fajnie było do dziś, bo dziś okazało się, że...

  Ławeczki nie ma ! Pozostały po niej dwa bazaltowe słupki wkopane kilkadziesiąt lat temu, i osadzone w nich śruby. Cała reszta zniknęła bez śladu. Wala się tylko plastikowa flaszka po biedadrinku i kawałek deski jaką tam zamontowałem niespełna miesiąc temu.  Jak z dziurawego balonu uszło z całego przedsięwzięcia powietrze. Nie ma ławeczki. U nas się to nie utrzymało.

Historia i okoliczności powstania ławeczki tutaj - kliknij

źródło: punktpotrojny.blogspot.com

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.