Patrząc na stuletnie obrazy przedstawiające te /lub inne podobne/ miejsca, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nigdy tam nie pada deszcz. Niebo zawsze było czyste, jeśli już były na nim chmurki, to tylko w formie mięciutkich pierzynek leniwie zawieszonych na pastelowym błękicie nieba.
fot. domena publiczna
Oczywiście mam świadomość, że chyba największym błędem w kompozycji reklamowego folderu dla miejscowości wypoczynkowej byłoby ukazanie go w strugach deszczu, a ponad to jest już tylko ukazanie go w oparach niekończącej się mżawki...
Sto lat temu w Opolnie tak się właśnie jawi w wyobraźni. Szykowne damy pod koronkowymi parasolkami i dystyngowani panowie w kapeluszach, z laseczką. Bajkowe, piktorialne fotografie spowite bukietem pozdrowień zaplecionym w wieniec. Lekko podkolorowane obrazki trącące myszką, z zapisanymi zamaszystym piórem rewersami, z dopiskami małym druczkiem, ze strzałkami i odniesieniami. Sielanka. Sto lat temu. Albo i więcej.
W naszej współczesnej historii Opolno - Zdrój szczęścia nie miało. Można by dociekać, co było przyczyną a co skutkiem tego, co z Opolna zostało dziś. Może gdyby Niemcy nie zostali opętani szałem narodowego socjalizmu, to Opolno pozostało by takim właśnie miejscem jak na starych pocztówkach ? Może jednak wartość zalegających dość płytko pod ziemią kopalin mimo to przeważyła by nad wartością "Saskich Cieplic" ?
Trudno to dziś rozstrzygnąć, po II wojnie zintensyfikowano trwające już przed wojną wydobycie węgla brunatnego, co spowodowało nieodwracalne zmiany hydrogeologiczne w regionie, w tym zanik wód zdrojowych. Ponadto Opolno stało się sypialnią dla pracowników rozbudowującego się Turowa, wille zamienione w robotnicze hotele przeżywały bardzo dużą rotację lokatorów, jak i cała miejscowość, która to zaczęła w wyniku takiej eksploatacji podupadać. Do tego doszedł oczywiście zrozumiały brak szacunku dla substancji pozostawionej przez niedawnego oprawcę i okupanta. Opolno upadało, i upada nadal. Proces ten jest raczej nieuchronny, w ostatnich czasach jednak poczęły aktywizować się grupy próbujące uszczknąć coś z tej historii lepszych dla substancji czasów, i przenieść na grunt dzisiejszych oglądów na świat i rzeczywistość. Drugie i trzecie pokolenie ludzi żyjących tu, identyfikujących się z historią miejsca, bez odnoszenia jej do historii globalnej, ówczesnej.
Ulica do miejsc, które już nie istnieją. |
Impreza "100 lat temu w Opolnie" jest pierwszą próbą zabawy w odtworzenie tu klimatu sprzed stu lat. Mieszkańcy wraz z wolontariuszami fundacji PGE "Pomagamy" zorganizowali ten dzień wraz - i przy okazji - otwarcia ponownie starego szlaku turystycznego prowadzącego w kierunku Guślarza. Klimat był jednak wyjątkowo niepocztówkowy. Spowity w oparach niekończącej się mżawki.
Niełatwo dziś, mimo upływu lat, podnieść kwestie przeszłości w odniesieniu do miejsca w którym się żyje, tu. Żyjące w pamięci i podsycane przez reanimowane ostatnimi czasy ruchy retoryki zawsze kładły, kładą i chyba kłaść będą na to cień. Trzeba z tym działać mimo wszystko, trzeba pamiętać jednak, że potwory karmią się resentymentami...
Źródło: punktpotrojny.blogspot.com