Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Tylko cztery minuty trzeciej kwarty wystarczyły, aby PGE Turów pozostał niepokonanym zespołem ekstraklasy. Mistrzowie Polski w Zgorzelcu pokonali Śląsk Wrocław 92:76

PGE Turów Zgorzelec - fot. ksturow.eu/Jacek Rydecki

Zgorzelczanie w trzeciej kwarcie pokazali dlaczego to właśnie oni w poprzednim sezonie zawiesili na szyjach złote medale, a w tym grają w Eurolidze. Przez pierwsze cztery minuty drugiej połowy zdobyli 14 punktów z rzędu i tym samym wypracowali aż 25-punktowe prowadzenie.

- Jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa, bo zostało odniesione po meczu z Barceloną, który kosztował nas bardzo dużo wysiłku. Chcieliśmy dobrze zareagować i pokazać charakter po tamtej porażce i uważam, ze to nam się udało – mówił po meczu Michał Chyliński.

To właśnie m.in. Chyliński w trzeciej kwarcie był tym kończącym akcje po szybkich atakach swojego zespołu. Nie miało znaczenia to, czy punkty wpadały po wejściach pod kosz czy z dystansu. I pomimo tego, że nie był najlepszym strzelcem swojej drużyny, po raz kolejny udowodnił jak dużo zależy od niego w zespole mistrza Polski. Po meczu był jednak skromny jak zwykle.

- Graliśmy po swojemu, szybko w ataku i zespołowo. Mieliśmy aż 23 asysty i to był moim zdaniem klucz do wygranej – dodawał Chyliński.

Zgorzelczanie grali ponadto bardzo intensywnie w obronie, gdzie skupili się na powstrzymaniu najlepszych strzelców rywala. Aleksandar Mladenović nie był w stanie umieścić piłki w koszu, ciągle otoczony przez rywali. Gracze mistrza Polski szybko wracali także na obwód i powstrzymywali Denisa Ikovleva, Rodericka Trice’a i Jakuba Dłoniaka. Ten pierwszy, zwykle najskuteczniejszy zawodnik swojego klubu, męczył się w ataku jak mało kiedy i zdobył zaledwie 5 punktów.

Wysoka przewaga zgorzelczan z trzeciej kwarty stopniała nieznacznie w ostatniej odsłonie meczu, a trener Rajković żartował nawet po konferencji prasowej, że nie jest zadowolony z postawy swoich graczy, bo przegrali ostatnią odsłonę gry.

- Mieliśmy mało czasu na przygotowanie się do tego spotkania. Byliśmy bardzo zmęczeni po spotkaniu z Barceloną. Początkowo to spotkanie zostało przełożone na 23 grudnia, ale w końcu rozegraliśmy mecz zgodnie z planem. Nie mam o to oczywiście pretensji, bo rozumiem, że każdy chce nas pokonać i złapać w momencie kiedy jesteśmy bardzo zmęczeni po meczach w Eurolidze – tłumaczył już na poważnie Miodrag Rajković.

Klasę rywala docenił także Emil Rajković, trener Śląska. – Chcieliśmy walczyć o zwycięstwo, spowodować, że mecz będzie ciekawy, ale Turów nas dziś po prostu ograł i udowodnił jak silnym jest zespołem. Nie mieliśmy odpowiedzi na długą ławkę mistrza kraju, a także na ich atletyzm i umiejętności indywidualne – tłumaczył szkoleniowiec Śląska.

Dla mistrzów Polski było to już dziesiąte kolejne zwycięstwo w ekstraklasie w tym sezonie. Kolejny mecz PGE Turów zagra w Koszalinie przeciwko AZS.

PGE Turów Zgorzelec – WKS Śląsk Wrocław 92:76 (23:17, 21:16, 27:19, 21:24)

PGE Turów: Kulig 11 (1), Chyliński 15 (3), Karolak 3 (1), Collins 0, Jaramaz 4, Wiśniewski 3 (1), Dylewicz 10 (1), Moldoveanu 15 (2), Taylor 18 (3), Wright 8, Zigeranović 4

Śląsk: Mladenović 13, Trice 8, Burnatowski 0, Tomaszek 2, Dłoniak 15 (3), Kinnard 12 (1), Ikovlev 5 (1), Gabiński 7 (1), Cesnauskis 7 (1), Kulon 0

PGE Turów Zgorzelec - fot. ksturow.eu/Jacek Rydecki

Źródło: mat. pras.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.