Na początku grudnia nad bogatyńską elektrownią pojawiła się tajemnicza poświata. Nasi zagraniczni sąsiedzi wystraszyli się, że mogło dojść do pożaru. Nic bardziej mylnego

Czeska prasa (m.in. Liberecki Dziennik) rozpisuje się o strachu jaki zapanował w okolicy Frydlantu w związku z tajemniczą poświatą jaka pojawiła się nad elektrownią na początku grudnia br. Czesi wystraszyli się, że mogło dojść do wybuchu podobnego jak dwa lata temu. Według gazety rozdzwoniły się telefony od mieszkańców we frydlanckim magistracie. Interweniował burmistrz Frydlantu Dan Ramzer, który zwrócił się do służb zarządzania kryzysowego w Bogatyni. Polacy uspokoili burmistrza, że chodzi o nowe oświetlenie w pobliżu elektrowni. Promienie światła były następnie odbijane przez niskie chmury i to spowodowało wrażenie ogromnego pożaru. Całe niebo nad Frydlantem (i nie tylko) było dziwnie czerwone, ale wszystko jest w porządku, nie ma niebezpieczeństwa - uspokajał Dan Ramzer na łamach Dziennika.

Czesi mylnie wiążą pojawienie się światła z rozbudową elektrowni, której inauguracja  miała miejsce 1 grudnia (pisaliśmy o tym w artykule PGE: rusza inwestycja za około 4 mld zł brutto w Elektrowni Turów). W rzeczywistości chodzi o oświetlenie nowej szklarni, która stanęła w pobliżu elektrowni. Łunę widać było również w Bogatyni. Pomidorowa inwestycja niebawem na stałe wpisze się do naszego krajobrazu i dodatkowe oświetlenie będzie częstym widokiem. Tymczasem zapraszamy na nasz profil Facebook, gdzie czytelnicy w pięknych ujęciach udokumentowali "pożar" na Górze Działoszyńskiej.

fot. D. Koch

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.