Trzy lata i osiem miesięcy więzienia – taki wyrok dostał Dariusz W., który 19 kwietnia 2014 roku zadał Tomaszowi L. jeden śmiertelny cios nożem w serce. Prokurator żądał uznania go za winnego zabójstwa. Obrońca Jerzy Janik przekonywał, że była to obrona konieczna oraz działanie w afekcie i wnioskował o uniewinnienie. Jeleniogórski Sąd Okręgowy uznał natomiast, że było to przekroczenie obrony koniecznej i zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Wyrok zapadł wczoraj (08.05)

fot. jelonka.com

O tragedii, do której doszło w Bogatyni przy ul. 25-lecia, pisaliśmy już w artykule „Wbił nóż w serce. Twierdzi, że nie chciał zabić” (my informowaliśmy o tym w artykule Dwa zgony w Wielką Sobotę - red.).

Tragicznego dnia Dariusz W. chciał się rozmówić z 32-letnim Tomaszem L. za to, że był on agresywny wobec jego 22-letniej znajomej. Wraz z wujem owej kobiety oskarżony podjechał pod blok, gdzie spotkał Tomasza L., który chwilę wcześniej groził 22-latce. Między mężczyznami doszło do szarpaniny i bójki. W pewnym momencie 50-letni Dariusz W. zdał sobie sprawę, że nie ma szans z młodszym o 18 lat Tomaszem L. Wyciągnął z kieszeni nóż i zadał nim jeden mocny cios w klatkę piersiową przebijając serce. Tomasz L. przeszedł kilka kroków i upadł na trawnik, a sprawca uciekł. Karetkę pogotowia wezwali okoliczni mieszkańcy. Na pomoc było jednak za późno. 32-latek zmarł w drodze do szpitala. Około dwie godziny po tragedii, sprawca sam zgłosił się na policję. Przyznał się do dźgnięcia nożem. Przekonywał jednak, że nie chciał zabić, ale postraszyć agresora. - Chciałem go „ciachnąć” w rękę, bo był bardzo agresywny – przekonywał w swoich zeznaniach 50-latek, mąż oraz ojciec dwójki dorosłych dzieci.
Obrońca przekonywał, że do tragedii doszło podczas obrony koniecznej Dariusza W. oraz że było to działanie w afekcie.

- Z relacji głównego świadka oraz zeznań oskarżonego wynika, że nie było to działanie w afekcie, ale rzeczywiście do tragedii doszło podczas obrony koniecznej – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Buczek. – Jednak zdaniem sądu doszło do jej przekroczenia i zadania ciosu niewspółmiernego do ciosów zadawanych przez Tomasza L. Biorąc jednak pod uwagę, że oskarżony ma 50 lat, nigdy nie był wcześniej karany i ma bardzo dobrą opinię w środowisku, sąd decydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzenie jej w dolnej granicy czyli 3 lat i 8 miesięcy – argumentował sędzia Marek Buczek.

Na wczorajszym ogłoszeniu wyroku oskarżonego Dariusza W. nie było. Nadal przebywa w areszcie, jednak niebawem go opuści na wniosek swojego obrońcy. Jerzy Janik przekonywał, że mimo orzeczonego – ale nieprawomocnego jeszcze - wyroku kary więzienia o wymiarze 3 lat i 8 miesięcy, Dariusz W. przebywał w areszcie już ponad rok. – Proszę by sąd by przez wzgląd na tę ciągłość, uchylił tymczasowy areszt Dariuszowi W. do czasu odwołania lub uprawomocnienia się wyroku, by mógł on przygotować rodzinę i zgromadzić dla niej środki na czas przebywania w więzieniu – mówił Jerzy Janik.

Sąd się do tego wniosku przychylił. Obrońca nie odpowiedział natomiast czy będzie składał apelację. – Rozważę to po rozmowie z moim klientem – mówił. Strony skarżącej na ogłoszeniu wyroku nie było. Czy zatem prokuratura odwoła się od wyroku, okażę się w ciągu 14 najbliższych dni.

Tekst i zdjęcie dzięki uprzejmości jelonka.com

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.