Był ochroniarzem w Biedronce, pracował w przedszkolu i na budowie. Teraz śpiewa najpiękniejsze i najmocniejsze piosenki. Kortez - czyli Łukasz Federkiewicz tuż przed koncertem w Bogatyni opowiadał o wzruszeniu, o marzeniach i o tym co jest ważne w życiu.

Kortez, fot. latajacykowal.pl

Red. Jest marzec 2017 rok, za parę dni spotkamy się na koncercie w Bogatyni, dziś jesteś znanym artystą, a czy pamiętasz co robiłeś np. dwa lata temu mniej więcej o tej porze?

Kortez: Tak, pamiętam to dokładnie, pracowałem wtedy na budowie i jednocześnie kończyłem płytę. To był trudny okres. Starałem się pogodzić te dwie rzeczy. Po całym dniu zasuwania na budowie wracałem wieczorem do studia i próbowałem coś z siebie wykrzesać…

A to właśnie na tej budowie usłyszałeś swoją piosenkę w radiu?

Tak, to było w marcu 2015 roku. Piotr Stelmach puścił w Trójce "Zostań". Pracowałem wtedy z jakimiś dwoma typkami. W koncie stało pochlapane farbą małe radyjko z którego w pewnym momencie poleciało „Zostań”. Myślałem, że mam jakieś omamy, zdrętwiałem i serce zaczęło mi strasznie walić. Wybąkałem coś do tych kolesi, że to moja piosenka, a oni tylko spojrzeli po sobie i powiedzieli: „taaaa...”

Trzy lata temu startowałeś w eliminacjach "Must Be The Music", daleko nie zaszedłeś, ale wówczas zauważył Cię Twój obecny menadżer i tak zaczęła się twoja historia. Cieszysz się z takiego obrotu sprawy?

Jasne, że tak. Często o tym myślę i cieszę się jak małe dziecko. To niesamowite jak bardzo ważne jest, żeby na siebie trafić w odpowiednim momencie. Mimo, że było tam wiele osób, które mnie słyszały i widziały, to trafiłem to tylko do niego. On mnie dostrzegł, podszedł i powiedział, że chyba się nie dostałem, ale żebym się nie martwił. Wymieniliśmy się telefonami i po kilku dniach zadzwonił. Teraz mogę robić to o czym marzyłem całe życie i jeszcze z tego żyję. Mam ten komfort, że gdy budzę się rano nie zaczynam dnia od pytania skąd wziąć hajs…

Odniosłeś już spory sukces. Jaką cenę za to zapłaciłeś?

Nie mam takiego poczucia, że zapłaciłem za to jakąś cenę

Ty już swoje wycierpiałeś?

Chyba tak. Zdaje się, że najgorszy czas mam za sobą. Co prawda mam też świadomość, że to co jest teraz nie będzie trwało wiecznie, ale tak jak mówiłem wcześniej jaram się każdym dniem. Teraz spełniają się moje marzenia, gram dużo koncertów, na które przychodzi sporo ludzi, by słuchać moich piosenek. To jest niesamowite.

A jak zacytuję hasło pewnej powieści: "Spełnianie marzeń płatne przy odbiorze"

Spełnianie marzeń mamy w naturze. Mamy to w swoich rękach. Najważniejsze to się nie poddawać, bez względu jak jest źle. Trzeba mieć świadomość, że każdy najgorszy czas kiedyś się skończy. Ludzie, którzy od rana do nocy tyrają w marketach, hurtowniach, czy na budowach chcieliby poczuć się potrzebni i docenieni, chcieliby po prostu poczuć szacunek.

Ty już to wszystko masz. Ludzie Cię szanują.

Wiem. Nie spodziewałem się tego. Zawsze po koncercie spotykam się ludźmi którzy chcą podpisać płytę, chwilkę pogadać, lub pyknąć fotkę. Część z nich mówi mi ważne rzeczy o sobie i swoim życiu. Nie są to idealne warunki na takie wyznania i rozmowy, ale naprawdę lubię te chwile. Szanuje tych ludzi i traktuję to jak akceptację mnie i tego co wydarzyło się przed chwilą. Niektórzy płaczą i opowiadają mi historie które im się przytrafiły. Wychodzi na to, że moje piosenki ich otwierają, bo przyszły w odpowiednim momencie. Są też tacy, którzy nie są wstanie zdobyć się na szczerość, robią tylko nerwową fotke i uciekają.

Masz czas na wysłuchanie wszystkich opowieści twoich fanów?

Oczywiście, uwielbiam to. Na koncert można przyjść posłuchać muzy i ona albo zadziała, albo nie… Najważniejsi są jednak ludzie. Ja nie gadam zbyt dużo między piosenkami, bo co miałbym powiedzieć? Jeśli mamy coś przeżyć wspólnie to staram się nie psuć tej chwili słabymi gadkami. Możemy sobie porozmawiać po koncercie.

Z każdym?

Z każdym. Prawie zawsze zostajemy na noc. Nigdzie mi się nie spieszy. Jeśli mam iść do hotelu i oglądać telewizor do czwartej rano, to wolę spotkać się i pogadać. Często w ten sposób zawieram ciekawe znajomości. Nie lubię hoteli i nie lubię być w nich sam. Nie potrafię zasnąć.

Publiczność często wzrusza się na koncertach. Ty sam kiedy doświadczasz wzruszenia?

Jakiś czas temu poruszył mnie film pt. "Doskonały świat". Oglądaliśmy go z chłopakami w busie. Jak film się skończył przez kilka minut nikt się nie odzywał. Wszyscy bezdźwięcznie płakaliśmy. Każdy ryczał w środku, nikt na nikogo nie spojrzał. Czujesz to? Kilku dorosłych facetów było totalnie rozwalonych, więc gapiliśmy się w okno, poprawialiśmy sznurówki, czy gmeraliśmy przy zegarkach… To był niesamowity moment.

Jeśli chodzi o muzykę to kolega podrzucił mi Maxa Richtera, mocno mnie to wzruszyło. Jak usłyszałem tą muzykę to tak jak bym dostał w twarz. To nawet nie były emocje, emocje są emocjami, chodzi o to czy coś jest w stanie obudzić cię z tego amoku w którym znajdujesz się w tym momencie, bo my ciągle śpimy...

***

Koncert zespołu Kortez Trio odbędzie się 12.03 od godz. 19:00 w sali widowiskowej Bogatyńskiego Ośrodka Kultury. Bilety w przedsprzedaży 60 zł, w dniu koncertu 70 zł (do nabycia w kasie BOK). 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.