W weekend dziennikarze programu "Superwizjer" TVN24 ujawnili nowe zeznania dotyczące tajemniczej śmierci Polki w Egipcie. Wypowiadali się "sąsiedzi", którzy do tej pory jeszcze się nie wypowiadali w tej sprawie

Zdjęcie przykładowe, Egipt, fot. bip

Miesiąc temu Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze przedłużyła o kolejne trzy miesiące, tj. do dnia 31 października 2017 roku okres trwania wszczętego dnia 5 maja 2017 roku śledztwa w sprawie zabójstwa Magdaleny Ż. w dniu 30 kwietnia 2017 roku na terenie Arabskiej Republiki Egiptu (vide Prokuratura o śledztwie w sprawie śmierci bogatynianki w Egipcie). Cztery miesiące po śmierci bogatynianki reporterzy "Superwizjera" dotarli do bezpośrednich świadków tego tragicznego zdarzenia. "Po raz pierwszy świadkowie zdecydowali się opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w egipskim Marsa Alam. Śledztwo w tej sprawie - mimo wielu obietnic ze strony polskich i egipskich władz - stoi w miejscu. Równolegle w sieci mnożą się domysły i teorie spiskowe dotyczące śmierci Polki. Sprawą zajmowały się też agencje detektywistyczne. Co - według relacji świadków - wydarzyło się w egipskim hotelu? W jaki sposób medialna wrzawa wpłynęła na życie bliskich Magdy?" - mogliśmy usłyszeć w reportażu »Sprawa śmierci Magdaleny Żuk« Endiego Gęsiny-Torresa i Łukasza Frątczaka, który wyemitowano w sobotę o 20 w "Superwizjerze" w TVN24 (powtórka programu będzie we wtorek o godz. 23.30 w TVN). 

Świadkowie wypowiadający się w reportażu zwracają uwagę, że już pierwszego dnia po przylocie do egipskiej miejscowości Marsa Alam dziewczyna miała zachowywać się dziwnie: biegała po hotelu, zaczepiała wszystkich ludzi i cały czas płakała. Wspominała swojego chłopaka, który powinien być z nią. Nie było widać, żeby cokolwiek piła czy jadła. Inny świadek opowiada, że bogatynianka chodziła po plaży dziwnym, tanecznym krokiem, spacerowała w długich spodniach wokół hotelu (pomimo upałów), nie zwracała uwagi na wołające ją osoby i zdarzało się, że pokazywała nagie piersi. Inna relacja opowiada jak dziewczyna zabierała ludziom telefony, a potem leżała skulona i nie chciała ich oddać. 

"Rezydent próbował zakwaterować Magdalenę w dwóch innych hotelach. W jednym jej nie przyjęto, w drugim sama nie chciała zostać. To właśnie przed tym ostatnim hotelem została przeprowadzona wideorozmowa pomiędzy Magdaleną a jej chłopakiem Markusem" - czytamy na łamach strony internetowej TVN24. Po tych wydarzeniach Polka ponownie pojechała do szpitala Port Ghalib. Właśnie tam, wyskakując z okna, 30 kwietnia popełniła samobójstwo.

Cały materiał: "Jak grom z jasnego nieba. Ludzie się popłakali". Nowi świadkowie w sprawie Magdy Żuk (www.tvn24.pl).

 

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.