W poniedziałek, 8 października, na przygranicznym wzgórzu zwanym "Albrechciak" (czes. "Albrechťák"), miał miejsce nietypowy wypadek drogowy z udziałem 5 aut. Ślisko nie było, zabrakło wyobraźni, albo umiejętności. 

 

Karambol na Albrechciaku, fot. liberecka policja

Malownicza droga z Frydlantu do Liberca znana jest wśród kierowców, zwłaszcza w miesiącach zimowych, jako miejsce, które nie wybacza błędów. Droga jest kręta i górzysta. Krótko przed godziną piętnastą w miniony poniedziałek na trasie miało miejsce nietypowe zderzenie pojazdów jadących w kierunku od Liberca do Frýdlantu.

Manewr wyprzedzania rozpoczął samochód osobowy Seat Leon. Kierowca prawdopodobnie jednak nie oszacował długości wolno poruszającej się kolumny, a zatem nie był w stanie bezpiecznie zmieścić się między pojazdami. Kiedy nastąpił bardzo szybki, stromy skręt Leon wcisnął się przed Skodę, ale kierowca auta już nie był w stanie przyhamować i pomimo wciśniętego pedału hamulca wpadł na Leona. Reakcja łańcuchowa nie czekała długo. Następnie Seat Toledo również nie zareagował na sytuację w odpowiednim czasie i "dołączył" do innych pojazdów. Do szpaleru stłuczonych aut zbliżał się Renault. Kierowca w porę zauważył stojącego już Seata i zdążył wyhamować nie "dotykając" auta. Myślicie, że kierowca miał szczęście? Nie do końca. Uderzyła go od tyłu nadjeżdżająca Skoda, która nie zdążyła wyhamować. W międzyczasie nieuszkodzony Renault siłą bezwładności po uderzeniu Skody puknął w Toledo.

Wstępną kwotę szkód oszacowano na ponad sto tysięcy koron. Policjanci z Inspekcji Transportu w Libercu badają przyczyny i okoliczności wypadku.

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.