20 jednostek straży pożarnej z Polski i z Czech dogasza pożar w Karkonoszach. Do wybuchu ognia doszło w rejonie Labskiej boudy. Prosimy o ostrożność na szlakach w rejonie Szrenicy, Wodospadu Kamieńczyka, czy Łabskiego Szczytu, którymi poruszają się pojazdy gaśnicze - informował wczoraj Karkonoski Park Narodowy.
Łuna została zarejestrowana przez kamery internetowe, fot. Straż Pożarna Hradec Karlove/HZS Královéhradeckého kraje
Wczoraj polscy i czescy strażacy zlikwidowali pożar lasu w Karkonoszach w pobliżu Labskiej boudy. Ogień uderzył w powierzchnię około 600x600 metrów. Do akcji skierowano jednostki pożarnicze z Hradec Kralove i regionu libereckiego, aby pomóc przybyli strażacy również z Polski. Podczas zdarzenia nikt nie został ranny. Z Polski ogień gasiły m.in. jednostki OSP KSRG Sosnówka (zdjęcia z akcji)
Zgłoszenie o pożarze łąk i lasów pojawiło się w sobotę 17.11 o godz. 16:12. Pojawiły się wysokie płomienie, podsycane silnym wiatrem. Było zagrożenie, że ogień rozprzestrzeni się na większej powierzchni.
Funkcjonariusz operacyjny wysłał w sumie siedem jednostek straży pożarnej i ogłoszono drugi alarm pożarowy. Na miejscu zjawili się strażacy z Hradec Kralove i libereckiego kraju. Wysłano prośbę o współpracę transgraniczną do polskich strażaków. Centrum Operacyjne poprosiło także śmigłowiec o pomoc przy pożarze. Ta interwencja nie była jednak możliwa ze względu na warunki pogodowe i zbliżający się zmierzch - informuje Martina Götzová, rzecznik prasowy straży pożarnej Hradec Karlove.
Na miejscu stwierdzono, że obszar pożaru to około 600x600 m, w odległości około 200 metrów od Labskiej boudy. Na szczęście wiatr wiał od strony budynku i chata nie była zagrożona przez ogień. Płomienie rozszerzyły się w kierunku polskiej granicy, gdzie znajduje się Violik.
Strażakom udało się uzyskać kontrolę nad ogniem o 18:52, kiedy odnaleziono jego lokalizację. Ostatecznie ogień ugaszono o godzinie 19:27. Przez całą noc pogorzelisko nadzorowali czescy i polscy strażacy. Przyczyna pożaru i ilość uszkodzeń są przedmiotem śledztwa, wyjaśnienie może być znane w poniedziałkowy poranek - dodaje Martina Götzová. Sama ingerencja trwała ponad trzy godziny, a temperatura na szczycie Karkonoszy była poniżej zera (nawet dochodziła do -15 st. C). Łunę było widać nawet z Liberca.