Prawie cztery dni spędził w przeczepie tira człowiek, który chciał dostać się do Wielkiej Brytanii. Wybrał niewłaściwe auto. Zamiast na wyspy, trafił na pogranicze czesko - polskie.

 

fot. liberecka policja

[Czytaj także: Uchodźcy pomylili państwa?]

Nie dostał się tam, gdzie chciał, ale w Czechach zwrócił się o azyl. Historia, którą opowiedział czeskim policjantom jest dość ciekawa. Obcokrajowiec (czeska policja nie podaje jego narodowości) był z gronem swoich przyjaciół na parkingu w Belgii. Prawdopodobnie wszyscy czekali na prom do Wielkiej Brytanii. Ale człowiek powiedział, że w pewnym momencie zasnął i po przebudzeniu był sam w miejscu oczekiwania. Potem wskoczył do samochodu, który stał na parkingu z powodu przerwy bezpieczeństwa. Po prawie czterech dniach podróży znalazł się na parkingu jednej z firm w Libercu. Samochód przyjechał na rozładunek.

„Podczas rozładunku towaru wypadł z komory ładunkowej ciężarówki. W pozycji stojącej, wciśnięty między ładunek, pozostawał prawie cztery dni. Nic dziwnego, że jej nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Ku swemu przerażeniu, szybko zorientowali się, że nie był tam, gdzie chciał być" - powiedział rzecznik libereckiej policji Vojtěch Robovský. Na miejsce wezwano policję. „Następnego dnia mężczyzna poprosił o ochronę międzynarodową w formie azylu w Czechach. Cudzoziemiec został poddany procedurom administracyjnym  w ośrodku recepcyjnym dla azylantów, gdzie zostanie podjęta decyzja o udzieleniu azylu" - dodał rzecznik.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.