W grudniu ubiegłego roku napisałem artykuł, wyrażający obawę, iż w naszej gminie dostęp do publicznej informacji jest świadomie ograniczany. Impulsem do jego napisania były słowa burmistrza, który oświadczył, że z powodu oszczędności gmina nie będzie płacić za emisję przebiegu sesji Rady Gminy i Miasta w lokalnej telewizji
„Kończy się u nas historia” - tak pomyślałem sobie w zeszłym tygodniu gapiąc się bezmyślnie na pracujący ciężki sprzęt kruszący, kopiący, tnący i wyrywający. Nie znam się na maszynach , ale takie nazwy z funkcji mu nadałem – jakoś tak jest, że lubię coś nazwać po swojemu, żeby później łatwiej się po mojemu rozmyślało...
Zapewne mało kto miał czas i ochotę na dokładne przeczytanie informacji Najwyższej Izby Kontroli na temat udzielania pomocy poszkodowanym w wyniku powodzi, występujących w 2010 roku. Wydaje się zatem celowe upowszechnienie wiedzy na temat najważniejszych wniosków, płynących z przyjętego w listopadzie 2011 r. raportu
Czas taki nastał, że musiała ścisnąć. Musiała, pora taka – że już dalej ataku odwlec nie mogła. Jak co roku następuje, jak co roku zaskakuje – i o ile w pierwszy termin jest atakiem spodziewanym, nawet oczekiwanym, to taki odwleczony już raczej „strzałem zza węgła” się staje, ”z partyzanta” - tak mówią okrzepli weterani wiejskich zabaw. Po takim zaćmienie chwilowe następuje, oddechu brak, orientacji – ręce szukają oparcia, chwytu do kontry. Zgrabiałe z zimna
Rada Miejsko – Gminna SLD w Bogatyni ogłosiła stanowisko w sprawie likwidacji ZSEiE (vide SLD w sprawie zamiaru likwidacji ZSEiE - red.). Krytycznie oceniła inicjatywę władz Bogatyni, chociaż zachowanie radnych, wybranych pod szyldem SLD, świadczy o czymś zupełnie innym
Zagotowało się ostatnio. Zdarza się. Gdzie się kręci, tam temperatura rośnie. Bywało i wcześniej tu i tam gorąco, latało to i owo w obie strony – jak to w emocjach silnych. Tymczasem jakoś wrażenie mam, że to teraz ma nieco inny wymiar – choć możliwe, że już to kiedyś grali, jednak w pamięci grzebać mi się nie chce - bo całkiem możliwe że nic w niej nie ma. Jedno się wydaje. O sieć ludziom poszło. O oburzenie