Debata przedwyborcza w Zgorzelcu z udziałem kandydatów Koalicji Polskiej (PSL), Koalicji Obywatelskiej (Zieloni) i Lewica (Razem).

 

Poszerzenie odkrywki Turów i dalsze spalanie węgla w tamtejszej elektrowni to jeden z najbardziej palących tematów w regionie turoszowskim i powiecie zgorzeleckim. Dlatego podczas przedwyborczej debaty pytano kandydatów Lewicy, Koalicji Obywatelskiej oraz Koalicji Polskiej o to, jak i do kiedy wyobrażają sobie funkcjonowanie kompleksu energetycznego. Debata została zorganizowana przez Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA w ramach inicjatywy „Ekopatrioci” realizowanej przez WWF Polska.

Zaproszenie wysłane zostało do wszystkich ugrupowań, ale przyjęli je tylko kandydaci wymienionych partii. W debacie wzięli udział Stanisław Żuk z PSL, Kaja Filaczyńska z Lewicy (SLD) oraz Włodzimierz Bartkowiak z Partii Zieloni (Koalicja Obywatelska). 

W pierwszej kolejności kandydaci do Sejmu musieli zmierzyć się z pytaniem o przyszłość odkrywki Turów. Stanisław Żuk z PSL utrzymywał konsekwentnie, że wydobycie ma być prowadzone do wyczerpania zasobów, czyli minimum przez kolejne 20 lat. Twierdził też, że obecny negatywny scenariusz dla węgla zostanie zweryfikowany, że polityka klimatyczna UE ulegnie „racjonalizacji” tzn. ceny za uprawnienia do emisji CO2 będą  spadać. Kaja Filaczyńska z Lewicy kierując się mottem partii czyli „jedno miejsce pracy za miejsce pracy” powtarzała, że nie można od węgla odchodzić „nagle” stąd samo wydobycie powinno trwać jeszcze około 10 lat. Dodała, że „natychmiast” w przypadku węgla powinno oznaczać raczej zakaz importu węgla z Rosji do Polski. Z kolei kandydat Zielonych Włodzimierz Bartkowiak nie podał konkretnej daty wyłączenia, ale twierdził, że wydobycie i spalanie węgla należy zakończyć „możliwie jak najszybciej”.

Kandydaci zostali także spytani o protesty Czechów odnośnie planów poszerzenia odkrywki Turów. Według raportów naszych sąsiadów około 30 000 osób na terenie południa Czech ma problem z dostawami wody pitnej. Czy przyszli parlamentarzyści pochylą się nad tymi żądaniami?  Stanisław Żuk z PSL stwierdził, że nigdy o takiej skali problemów z wodą w Czechach nie słyszał i wątpił w prawdziwość raportu przygotowanego przez stronę czeską. W związku z powyższym stał na stanowisku, że Polska nie powinna płacić za czeskie inwestycje, bo nie ma żadnych dowodów, że przyczynia się do suszy w Republice Czeskiej. Kandydatka Lewicy z kolei przyznała, że Czesi mają sporo racji i że należy szukać kompromisu. Kandydat Zielonych wypowiedział się w podobnym tonie, skrytykował obecny stosunek Polski do Czech i stwierdził, że w rozwiązaniu tego problemu mogą pomóc środki unijne.

Odnośnie wpływu kopalni i elektrowni na zdrowie mieszkańców, kandydatka Lewicy zwróciła uwagę na to, że przedłużenie pracy odkrywki to jednoczesne narażanie w dalszym stopniu dzieci i osób starszych na choroby w tym alergie oraz problemy zdrowotne w okresie prenatalnym. Jej zdaniem interesy PGE i mieszkańców są zgoła odmienne. Zgadzał się z tym Włodzimierz Bartkowiak z Zielonych, który stwierdził, że PGE nie będzie miało interesu w przygotowywaniu społeczeństwa na przemiany, jakie czekają mieszkańców, gdyż jest to firma nastawiona na zysk, a nie zakład o profilu społecznym i ekologicznym. Nie zgadzał się z tym Stanisław Żuk z PSLu uważając, że produkcja prądu w PGE Turów to ważne źródło energii dla kraju, a sama firma posiada bardzo drogie aktywa. Jego zdaniem, dzięki modernizacji elektrownia jest też coraz bardziej „ekologiczna”. Kandydat PSL natomiast ponownie twierdził, że pierwszy raz słyszy o takiej skali problemu związanego z niską emisją. Przyznał, że każdy może mieć swoje „opinie” na ten temat, jednak sytuacja w Bogatyni na pewno nie jest tak „ponura” jak niektórzy starają się przedstawiać.

Kandydaci mieli też odmienne zdanie co do powodów niskiej emisji i zanieczyszczenia powietrza. Razem i Zieloni zwracali uwagę, że to kopalnia i jej pylenie są przyczyną nadmiernego zanieczyszczenia powietrza. Kandydat PSLu nie zgadzał się z tym. Wszyscy jednak twierdzili, że ich partie będą miały środki na modernizację i poprawę efektywności termicznej budynków. W tym temacie pojawiły się też głosy z sali, że potrzeba większego zaangażowania dla redukcji źródeł emisji. O ile Zieloni i Razem zgodzili się z mieszkańcami, że powietrze w miejscowości jest powodem chorób, kandydat PSLu, który, jak się okazuje jest byłym pracownikiem PGE twierdził, że firma bada i kontroluje sytuację, a przekroczenia, o jakich mówią inni kandydaci, nie są mu znane.

Generalnie kandydaci reprezentowali różny poziom entuzjazmu w stosunku do węgla oraz do odnawialnych źródeł energii (w skrócie: OZE). Stanisław Żuk (PSL) stawia na eksploatację do czasu wyczerpania złoża, nie zgadza się z alarmistycznymi raportami dotyczącymi zmiany klimatu i zanieczyszczenia powietrza oraz jego wpływu na zdrowie. Wierzy w złagodzenie polityki klimatycznej oraz „racjonalną” zmianę stanowiska UE w sprawie węgla. Bartkowiak z Zieloni jest za jak najszybszym odejściem od węgla, ale nie przedstawili tak konkretnego programu transformacji miejsc pracy jak kandydatka Lewicy, która jednak odcięła się od szybkiego zaprzestania spalania węgla. O ile Filaczyńska (Lewica) podkreślała znaczenie problemu smogu, to jednak kwestie klimatyczne nie były dla niej już tak palące, jak dla kandydata Zielonych. Mimo tych różnic wszyscy deklarowali jednak poparcie dla OZE.

Źródło, foto: mat. pras.

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.