Rzetelne określenie wielkości strat będzie możliwe dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej. Na tym etapie byłyby to wyłącznie spekulacje - informuje kopalnia. Ważne jest, że osuwisko znacznie wyhamowało.
fot. archiwum bogatynia.info.pl
- Kopalnia Węgla Brunatnego Turów zapewnia nieprzerwane dostawy paliwa do Elektrowni Turów, która pracuje z mocą nie mniejszą niż 500 MW, w pełni wypełniając zapotrzebowanie zgłaszane przez Operatora Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Dostawy węgla do Elektrowni Turów odbywają się zarówno bezpośrednio z odkrywki, jak i z zasobnika węglowego, w którym zmagazynowane są zapasy paliwa. Sukcesywnie uruchomiane są kolejne węglowe fronty wydobywcze. Aktualnie dostawy paliwa do elektrowni nie są więc zagrożone - poinformowała dzisiaj PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. Oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Turów w kolejnym oficjalnym doniesieniu na swojej stronie internetowej.
W komunikacie możemy dalej przeczytać, że czoło osuwiska nadal nieznacznie się przemieszcza, ale tempo tego procesu geologicznego bardzo wyraźnie maleje. Sytuację na miejscu na bieżąco monitoruje sztab kryzysowy, który konsultuje się z ekspertami Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Na miejscu są także inspektorzy z Okręgowego Urzędu Górniczego z Wrocławia. Kontynuowana jest akcja zabezpieczania maszyn, urządzeń i pozostałej infrastruktury przed zniszczeniem w rejonie osuwiska, do którego doszło 27 września. W akcji prowadzonej na trzy zmiany bierze udział ok. 150 pracowników. Rzetelne określenie wielkości strat będzie możliwe dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej. Na tym etapie byłyby to wyłącznie spekulacje - informuje kopalnia.
Głos dzisiaj zabrał również Wyższy Urząd Górniczy: - (...) Niebezpieczne zdarzenie nie spowodowało wypadku, żaden z pracowników kopalni nie odniósł z tego powodu obrażeń. Obecnie nie ma także zagrożenia dla bezpieczeństwa powszechnego. Wczoraj osuwisko znacznie wyhamowało w porównaniu do pierwszego dnia zagrożenia, gdy przemieszało się kilka metrów na godzinę. Dzisiaj podłoże osuwisko w dalszym ciągu nie jest stabilne. Wykazuje znikomą aktywność i trudno przewidzieć jak długo jeszcze prowadzona będzie akcja ratownicza, która polega na zabezpieczających pracach ziemnych oraz usuwaniu maszyn i urządzeń z rejonu zagrożenia.
Akcją ratowniczą, która jest prowadzona silami własnymi kopalni, kieruje kierownik ruchu zakładu górniczego. Wczoraj odbyło się posiedzenie Zespołu ds. zagrożeń KWB „Turów, podczas którego ustalano kolejne działania akcji ratowniczej. Zniszczenia i tempo usuwania skutków osuwiska oraz termin przywracania pełnej zdolności produkcyjnej kopalni określi przedsiębiorca.
Nadzór nad akcją ratowniczą, w aspekcie bezpieczeństwa powszechnego oraz kopalnianej załogi, prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu, który będzie także ustalał przyczyny i okoliczności niebezpiecznego zdarzenia w KWB „Turów” - informuje WUW
Komunikaty ze zdarzenia: