Komitet Wyborczy Wyborców Andrzeja Grzmielewicza ogłosił spotkanie z burmistrzem, połączone z debatą kandydatów na urząd burmistrza. Drugiego kandydata jednak nie zaproszono.

Mimo, że żadna się nie odbyła to historia debat w tegorocznej kampanii jest bogata i pełna zwrotów akcji. Najpierw o debatę zaapelował Jerzy Stachyra prze pierwszą turą (vide Czy będzie debata kandydatów na burmistrza?). Burmistrz Andrzej Grzmielewicz na dożynkach odpowiedział, że nie zamierza debatować. Swoje stanowisko ponowił w wywiadzie radiowym. Mówił wówczas, że nie chce brać udziału w przedsięwzięciu, które chcą zainicjować outsiderzy polityczni. Wspomniał wówczas również debatę sprzed 4 lat, która według niego nie wypaliła (sam Andrzej Grzmielewicz nie wziął w niej udziału) i nie było w niej mowy o programach wyborczych, tylko swobodne opinie jej uczestników.  Według Grzmielewicza obecna debata ma służyć jedynie podstawianiu haków, uprawnianiu czarnego PR-u (pisaliśmy o tym w tekście Polityczni outsiderzy i brak kampanii, czyli debaty nie będzie). 

Na portalu społecznościowym pojawiło się ogłoszenie wraz z plakatem, które zaprasza jutro, 30 października do Bogatyńskiego Ośrodka Kultury na spotkanie, połączone z debatą kandydatów na urząd burmistrza. Liczę, iż zaproszenie przyjmie również Pan Wojciech Błasiak - napisała Andrzej Grzmielewicz. Wojciech Błasiak odpowiada, że żadnego zaproszenia nie dostał. 

Na plakacie - podpisanym przez KWW Andrzeja Grzmielewicza - możemy przeczytać, że oprócz zapowiadanego spotkania urzędującego burmistrza w programie będą jeszcze pytania redaktorów, debata z mieszkańcami i dyskusja kandydatów. Ma być zaplanowana również transmisja na żywo w bogatyńskich mediach. Choć naszej redakcji nikt nie zaprosił do zadawania pytań i transmitowania "na żywo" zapytaliśmy, czy chociaż druga strona została zaproszona na spotkanie.

- W związku z informacją, że burmistrz zaprasza mieszkańców na spotkanie połączone z debatą kandydatów na urząd burmistrza, uprzejmie wyjaśniam: Z prawdziwą przykrością stwierdzam, iż nie otrzymałem zaproszenia do żadnej debaty. Być może gdybym otrzymał takie zaproszenie w stosownym czasie, rozważyłbym swój udział. Oczywiście, przez szacunek dla mieszkańców należałoby wcześniej ustalić zasady prowadzenia debaty, jak też termin odpowiadający obu kandydatom - odpisał nam Wojciech Błasiak w oświadczenie w sprawie - jak zatytułował odpowiedź - "rzekomej debaty".

- Moją kampanię prowadzę zgodnie z ustalonym harmonogramem i kończę ją 31 października. Pierwsze dni listopada są bowiem dla nas wszystkich czasem zadumy i chcę to uszanować - dodał Wojciech Błasiak. 

Szkoda. Wydaje się, że spotkanie transmitowane "na żywo" może być podobne do takiego, które zirytowało innego kandydata przed I turą (vide Kandydat nie wytrzymał: "Zgłoszę to do komisarza wyborczego"). 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.