Rosnące zadłużenie gminy i zła struktura wydatków w coraz większym stopniu ograniczają możliwości inwestycyjne naszej gminy
Poprzedni burmistrz zostawił gminę z umiarkowanym zadłużeniem, wynoszącym 11,5 mln zł. Dało to Bogatyni dobrą pozycję wyjściową do sięgnięcia po środki z budżetu unijnego na lata 2007 – 2013. Możliwość pozyskania środków zewnętrznych uzasadniała w pewnym stopniu posługiwanie się kredytami na inwestycje, jednak w przypadku gminy z tak dużym budżetem powinno się w znacznie większym stopniu inwestować z własnych dochodów.
Gwoli jasności: zadłużenie gminy na koniec bieżącego roku wyniesie wraz z długami SP ZOZ i MZGK około 60 mln zł. Należałoby też uwzględnić 7 mln zł pożyczek, zaciągniętych przez BWiO S.A., jak również ewentualne straty innych spółek – GPO zakończyło rok ubiegły ze stratą 0,7 mln zł, stratę odnotowały także TBS i GZMK. Zważywszy, iż stałe dochody gminy bez środków unijnych i pomocy rządowej na odbudowę po powodzi to kwota rzędu 135 – 140 mln zł, można przyjąć, że nasz dług stanowi około 50% tych dochodów.
Owszem, są gminy bardziej od nas zadłużone. Wskaźniki zadłużenia, wynikające z ustawy o finansach publicznych, nie są przekroczone. Trudna sytuacja finansowa gminy zmusza jednak do postawienia pytania, czy konieczne było zaciąganie aż tylu pożyczek i kredytów? Tylko w roku ubiegłym było to 15 mln zł, a w roku bieżącym 22 mln zł.
Odpowiedź można sprowadzić do dwóch kwestii. Po pierwsze, mamy do czynienia z niegospodarnością w wydatkach bieżących. W trakcie odbudowy po kataklizmie nie powinno się trwonić pieniędzy czy to na nowe samochody, czy też na zbyt kosztowne świętowanie różnych okazji. Po drugie, także wydatki majątkowe oraz inwestycyjne pozostawiają zbyt wiele do życzenia. Gmina często ponosi nieprzewidziane koszty dodatkowe, jak konieczność usunięcia kolizji na obwodnicy czy też dodatkowe koszty, związane z odbudową naszych 11 mostów (a chodzi tu w sumie o kilka milionów złotych, wliczanych do bilansu inwestycji). Ponadto we wspomnianych wydatkach mieszczą się także nie do końca czytelne aporty do spółek.
Przyjrzyjmy się pierwszemu półroczu 2002 r. Z budżetu gminy jako aport dla BWiO S.A. powędrowały 4,7 mln zł, z czego 2,7 mln zł to dodatkowa kwota na odbudowę sieci wodociągowej i kanalizacji w ulicach Armii Czerwonej i Turowskiej. Gmina przekazała na to zadanie łącznie 6,1 mln zł, czyli około 2 mln zł więcej niż to wynika z kosztów, jakie spółka poniosła. Wodociągi otrzymały już ponad połowę z 2 mln zł, stanowiących dopłatę do ceny wody – a jak wiadomo, gmina dopłaca, gdyż ta cena jest mocno wyśrubowana, dwukrotnie bowiem wzrosła pod rządami obecnego burmistrza. Ponadto rada gminy zgodziła się przekazać GPO 400 tys. zł na pokrycie straty.
Naturalnie, z łatwością znajdziemy wiele innych przykładów marnotrawienia publicznych pieniędzy. Nie bez przyczyny zapewne wiedza o tym, co się kryje w wydatkach urzędu, zwłaszcza „okolicznościowych” czy w ramach „zakupu usług pozostałych”, jest skrzętnie ukrywana. Przy rzeczywistym nadzorze nad spółkami i przy lepszym zarządzaniu można zaoszczędzić co roku miliony złotych.
Ta niegospodarność jest co roku maskowana oficjalnym optymizmem w kwestii dochodów i planów inwestycyjnych. W uchwale budżetowej na rok bieżący zaplanowano wydatki w wysokości 181,7 mln zł, z czego 64 mln zł miały stanowić wydatki inwestycyjne. Ale po wynikach pierwszego półrocza (wykonanie inwestycji 18,7 mln zł) można sądzić, że łącznie nasze inwestycje nie przekroczą 40 mln zł. Przede wszystkim pozostały nam zaległości z roku 2011 oraz kwoty na remonty ulic (na które otrzymaliśmy promesę rządową). Czy ogółem na inwestycje (w tym remont ul. Puszkina i skatepark) wydamy dużo więcej?
Najpoważniejszym zadaniem wśród planowanych wydatków było prawie 9 mln zł na rewitalizację zalewu (kosztorys opiewa na niemal 23 mln zł, co można uznać za cenę z kosmosu), w którego sąsiedztwie miał powstać Aquapark (tu zaplanowano 1 mln zł, przy czym kosztorysowa wartość zadania to ponad 30 mln zł). Tych zadań już nie ma, podobnie jak przebudowy różnych ciągów komunikacyjnych (na przykład w rejonie ul. Dzikiej i ul. Chrobrego, czy w rejonie ul. Sawickiej), czy zagospodarowania wzgórza „Obserwator”. W planie inwestycji zapisano także 6,7 mln zł na odbudowę zbiorników retencyjnych (obecnie 4,5 mln), 4 mln zł na przebudowę sieci wodociągowej i kanalizacji w Porajowie (obecnie 5,3 mln zł) oraz 4 mln zł rozbudowę składowiska odpadów komunalnych (teraz to 2 mln zł). Te ostatnie zadania – nie mówiąc o różnych pomniejszych – także już raczej nie mają szans na realizację w tym roku, zwłaszcza, że kasa gminy jest pusta.
Nasze plany finansowe są trochę z księżyca. Budżet po stronie wydatków przewiduje już 186 mln zł. Myślę, że nie będę daleki od prawdy, jeśli napiszę, iż nasze rzeczywiste wydatki będą niższe o ponad dwadzieścia milionów złotych. Wiąże się to z niskim wykonaniem inwestycji, które chyba nie przekroczy 25% budżetu – dla gminy, która się odbudowuje, nie będzie to zbyt dobry wynik. Przypomnę, że w urzędowym biuletynie „Bogatynia” (z listopada 2011 roku) wydatki na inwestycje szacowano nawet na 40% budżetu.
Rzeczywistość po raz kolejny okazuje się bardzo odległa od zapowiedzi burmistrza. Houston, znowu mamy problem.
Jerzy Wojciechowski