Czy jedynym ratunkiem dla bogatyńskich domów przysłupowo – zrębowych musi być ich sprzedaż osobom, które je zdemontują i postawią w innej gminie? Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w artykule Anety Augustyn z 12.11.2010, który jest dostępny na stronie gazety.pl Wrocław
Okazuje się, że nie trzeba wyważać otwartych drzwi, albowiem gmina Bogatynia już dawno otrzymała wskazówki, w jakim powinna iść kierunku. W listopadzie 2010 roku odbyło się spotkanie konserwatorów zabytków z władzami Bogatyni w sprawie domów przysłupowych. Konserwatorzy – a wśród nich Andrzej Kubik, konserwator dolnośląski oraz profesor Jerzy Jasieńko z Politechniki Wrocławskiej, ówczesny prezes Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków i Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków – wyrazili zdziwienie, że gmina nie ma ustalonej koncepcji odbudowy domów i sposobów finansowania.
Konserwatorzy zaproponowali stworzenie modelowego kwartału na ul. Waryńskiego. Ich zdaniem, mógłby to być reprezentatywny, wzorcowo zagospodarowany zespół kilku domów. Według Andrzeja Kubika, jest to szansa stworzenia atrakcji na miarę europejską – nie skansenu, ale żywego miejsca, z mieszkaniami, sklepami i punktami usługowymi. Gminie zaproponowano stworzenie opracowań urbanistycznych, które powinny uwzględniać tereny zielone, iluminację, parkingi i tablice informacyjne. Zasugerowano tez przeprowadzenie badań społecznych, dotyczących oczekiwań mieszkańców oraz opracowanie wydawnictw turystycznych w języku niemieckim, czeskim i angielskim.
Przedstawiciele urzędów wojewódzkiego i marszałkowskiego podpowiedzieli, jak pozyskać środki unijne, jak i do kiedy składać wnioski o dofinansowanie u wojewody, marszałka i w ministerstwie kultury. Pojawił się także projekt fundacji, która mogłaby pozyskać część środków. Pomoc zaoferowali Niemcy z Goerlitz – władze i służby konserwatorskie – proponując wykonanie części opracowań.
Konserwator dolnośląski krytycznie ocenił dotychczasowe działania władz Bogatyni: „My podsunęliśmy rozwiązania koncepcyjne i finansowe, reszta należy do gminy. Mam wrażenie, że zainteresowanie władz jest dość powierzchowne, nie idą za tym żadne działania w celu pozyskania pieniędzy. […] Bogatynia jest nastawiona dość roszczeniowo, oczekuje wszystkiego na tacy. Zawyża też koszty remontu, szacując je na 2 – 3 mln zł od domu, co rozbawiło Niemców, którzy u siebie odnawiali domy przysłupowe za 600 tys. zł. Znają specyfikę tych budynków, bo od lat mają u siebie Krainę Domów Przysłupowych, która cieszy się popularnością wśród turystów.”
Cóż, przytoczone powyżej opinie komponują się, niestety, z wypowiedziami pani Elżbiety Lech - Gotthardt, które można było usłyszeć podczas sesji rady gminy i miasta 27 maja, jak też w trakcie rozmowy, przeprowadzonej przez lokalną telewizję. Pani Elżbieta Lech – Gotthardt znalazła się w gronie 29 osób, które otrzymały Europejską Nagrodę Obywatelską za rok 2010 (vide Elżbieta Lech-Gotthardt nagrodzona - red.). Kapituła nagrody wzięła pod uwagę zaangażowanie w problematykę ochrony i promocji architektury łużyckiej – zapewne istotną rolę odegrało w tym uratowanie domu z Wigancic, który po translokacji jest znany dzisiaj jako „Zagroda Kołodzieja”.
Jak wiadomo, kolejnym obiektem, który będzie rozebrany i zrekonstruowany w innej gminie, jest jeden z domów przy ul. Kościuszki. Zamierza go postawić niedaleko Starej Kamienicy aktor, znany z serialu „Świat według Kiepskich” (vide Serialowy "Paździoch" chce kupić bogatyński zabytek (film) - red.). Nie powinniśmy jednak pozbywać się problemu domów przysłupowych wyłącznie poprzez ich wywózkę – chyba, że chcemy żyć w gminie według kiepskich.
Jerzy Wojciechowski
* * *
Zabytkowe domy przysłupowe powinno się
{acepolls 7}