Za wszczęcie alarmu policja obwinia mężczyznę, który oznajmił o podłożeniu bomby w hotelu we Frydlancie. W ten niecodzienny sposób chciał sprawdzić, czy głos, który słyszy z pokoju obok, należy do jego byłej dziewczyny. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia. W tym samym czasie w pokoju obok znajdowała się zupełnie inna kobieta.

Frydlant, zdjęcie przykładowe, fot. archiwum bogatynia.info.pl

Jak informuje czeska prasa regionalna (iDnes) 36-letni mężczyzna zadzwonił pod numer alarmowy 112, 20 grudnia ubiegłego roku. „Witam, chciałbym zgłosić wybuch” – powiedział operatorowi i się rozłączył.

Pod wskazany adres natychmiast udały się patrole policji, kynolodzy z psami, policjanci na koniach, policjanci z Frýdlantu i kilka oddziałów strażaków.

„Na miejscu policja ewakuowała trzydzieści osób, zabezpieczyła miejsce zdarzenia i przeszukała osoby, które mogły zadzwonić pod numer 112 i przekazać potencjalnie niepokojącą wiadomość” – opisała przebieg zdarzenia rzeczniczka policji Klára Jeníčková.

Policja nie znalazła na miejscu żadnych materiałów wybuchowych. Następnie policjanci dowiedzieli się, że zadzwonił do nich mężczyzna, który wynajmował pokój w części mieszkalnej restauracji.

„O możliwości wynajęcia pokoju dowiedział się przez internet i postanowił z tej możliwości skorzystać. Jego (...) myśli przerwał głos z sąsiedniego pokoju, który przypomniał mu głos byłej dziewczyny. Ponieważ nikt nie odpowiedział na pukanie do drzwi obok pokoju, postanowił wmówić sobie, że jest inaczej” – kontynuowała rzeczniczka policji.

 Mężczyzna zdecydował się zadzwonić pod numer 112, aby wszyscy ludzie musieli opuścić swoje pokoje i wyjść na zewnątrz.

 „W tamtym momencie najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z powagi całej sytuacji i możliwych konsekwencji. W całym zamieszaniu schował telefon, z którego dzwonił, pod stołem w korytarzu obiektu noclegowego. Podczas dochodzenia w sprawie całego zdarzenia policjanci znaleźli nie tylko telefon komórkowy, ale także mężczyznę, który spowodował zamieszanie” – wyjaśniła Jeníčková.

Policja i straż pożarna musiały ewakuować trzydzieści osób. Operator restauracji i hotelu poniósł stratę w wysokości 21 800 koron, ponieważ nie mógł świadczyć swoich usług. Policjanci podejrzewają teraz mężczyznę o wszczęcie alarmu, za co grozi mu do trzech lat więzienia. Co więcej, podczas ewakuacji odkrył, że głos nie należał do jego byłej dziewczyny, ale do zupełnie innej kobiety.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.