Frýdlant – czeskie miasteczko tuż za Bogatynią, dziś spokojne i ciche. Ale w maju 1945 roku było areną dramatycznych wydarzeń. Na miejscowym cmentarzu spoczywają dwaj Polacy, którzy nie doczekali końca wojennej tragedii. W związku z 80 rocznica zakończenia II wojny światowej przypominamy historię z pogranicza.
Skromne groby przypominają o burzliwej historii regionu i świata, fot. bogatynia.info.pl
Kazimierz Sprawka i Mikołaj Sidko – ich nazwiska wciąż można odczytać na prostych, wojskowych nagrobkach. Obaj byli jeńcami wojennymi. Prawdopodobnie trafili do Frýdlantu jako robotnicy przymusowi lub jeńcy z transportów prowadzonych przez cofające się niemieckie wojska. Pod koniec wojny na terenie Łużyc i północnych Czech przebywały tysiące jeńców różnych narodowości, wykorzystywanych do pracy w fabrykach, gospodarstwach i przy budowie umocnień. Przypomnijmy, że były to tereny zaanektowane do Rzeszy.
8 maja 1945 roku, w dniu kapitulacji Niemiec, Frýdlant został zbombardowany przez alianckie lotnictwo – najprawdopodobniej przez jednostki radzieckie lub amerykańskie. Miasto nie zostało jeszcze formalnie zajęte i traktowano je jako cel wojskowy. Bomby spadły między innymi na budynek rzeźnika Schütze, gdzie Niemcy przetrzymywali jeńców wojennych. W wyniku nalotu zginęło lub zostało ciężko rannych kilkadziesiąt osób, w tym Włosi, Francuzi, Polacy i Rosjanie.
Kazimierz Sprawka był wśród rannych. Zmarł 18 maja 1945 roku w wyniku powikłań po odniesionych obrażeniach. Mikołaj Sidko, również ofiara wojennej gehenny, przeżył bombardowanie, ale nie odzyskał zdrowia. Zmarł dwa miesiące później, 7 lipca 1945 roku.
Cmentarz wojenny w Frýdlancie przy ulicy Hřbitovní to miejsce niemal zapomniane. Wśród prostych nagrobków znaleźć można ślady ludzi różnych narodowości, których życie zostało przerwane w ostatnich dniach wojny. Frýdlant, podobnie jak Bogatynia (wówczas Reichenau), był w czasie II wojny światowej częścią III Rzeszy. Dopiero po 1945 roku powrócił w granice Czech.
Bombardowanie Frýdlantu – ostatnie ofiary wojny
8 maja 1945 roku Frýdlant stał się celem alianckiego bombardowania. Miasto, choć leżało na uboczu głównych szlaków, było wciąż w rękach niemieckich i uznawane za punkt oporu. Atak przeprowadziły najprawdopodobniej samoloty radzieckie lub amerykańskie. Bomby spadły na zabudowania w centrum, powodując śmierć cywilów oraz jeńców wojennych przetrzymywanych w prywatnych domach. Frýdlant doznał poważnych zniszczeń, a nalot zebrał tragiczne żniwo właśnie w dniu, który miał przynieść pokój.
Dziś wystarczy kilkanaście minut jazdy od Bogatyni, by stanąć nad grobami tych, którzy mieli wrócić do wolnej Polski – ale nie zdążyli.