Reportaz Polsat News rzuca światło na zjawisko masowej migracji zakupowej do polskich miast przygranicznych. Tytułowe "Tłumy i kolejki jak za PRL-u" doskonale oddają atmosferę, jaką spotykamy w Bogatyni czy Osinowie Dolnym, gdzie Polacy dzielą przestrzeń handlową z rzeszami klientów z Czech i Niemiec.

My czasami kupujemy w Czechach, fot. bogatynia.info.pl

Bogatynia: Czesi szturmują po podstawowe produkty

W Bogatyni, na południowej granicy Polski, zauważalny jest wzrost liczby klientów z Czech. Przyciąga ich przede wszystkim możliwość zakupu podstawowych artykułów spożywczych, takich jak mięso, nabiał, olej czy mąka, po cenach znacząco niższych niż w ich ojczyźnie. Czesi często przybywają w większych grupach, robiąc zakupy również w celach hurtowych. Co ciekawe, w czeskim internecie krążą zestawienia punktów handlowych w Bogatyni, zawierające lokalizacje i godziny otwarcia, co świadczy o zorganizowanym podejściu do transgranicznych zakupów.

Osinów Dolny: Niemiecki raj dla oszczędnych

Podobnie jest w Osinowie Dolnym, położonym na zachodniej granicy. Ten region stał się popularnym kierunkiem zakupów dla obywateli Niemiec. Niemieccy konsumenci poszukują tu przede wszystkim tańszej chemii gospodarczej, kosmetyków, papierosów, a także korzystają z usług, np. fryzjerskich. Pomimo uwag w internecie dotyczących estetyki i tłoku, niższe ceny wciąż stanowią główny magnes. Przewozy autobusowe na trasie Berlin – Osinów Dolny (często nazywany przez Niemców "Hohenwutzen") ułatwiają ten transgraniczny handel.

Przyczyny "shopping paradise": Dlaczego Polska?

Reportaż Polsat News podkreśla, że różnice cenowe są głównym motorem napędzającym to zjawisko. Niższe koszty operacyjne, mniejsze obciążenia podatkowe i silna konkurencja cenowa w Polsce sprawiają, że zakupy u nas są po prostu bardziej opłacalne dla sąsiadów. Dodatkowym czynnikiem jest korzystny kurs złotego. Dla wielu klientów zza granicy, szczególnie w obliczu wysokiej inflacji, zakupy w Polsce to element stałego planowania domowego budżetu.

Korzyści i wyzwania dla lokalnych społeczności

Zjawisko to, choć korzystne dla lokalnych handlowców, ma również swoje konsekwencje dla mieszkańców. Z jednej strony, lokalni przedsiębiorcy zyskują na zwiększonym ruchu i obrotach. Z drugiej, osiedla przygraniczne coraz częściej pełnią funkcję centrów handlowych, co wpływa na codzienne funkcjonowanie społeczności, zwłaszcza w kontekście dostępności towarów i natężenia ruchu w przestrzeni miejskiej. Tłok, kolejki i, jak wspomina artykuł, "puste półki" stają się nową rzeczywistością.

Podsumowując, reportaż Polsat News doskonale ukazuje dynamicznie zmieniający się krajobraz przygranicznych miast w Polsce. Stajemy się atrakcyjnym celem dla sąsiadów szukających oszczędności, co z jednej strony napędza lokalną gospodarkę, z drugiej stawia przed nami nowe wyzwania infrastrukturalne i społeczne.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.