fot. archiwum bogatynia.info.plTa dziecięca gra w ciepło – zimno, podczas której próbuje się odgadnąć, gdzie coś jest ukryte,  dziwnie przypomina sytuację mieszkańców w rejonie ulicy Krakowskiej, Dymitrowa i paru innych. Od lat oczekują oni na uciepłownienie dzielnicy i od lat próbują odgadnąć, dlaczego nic się w tej sprawie nie dzieje. Spróbujmy rzecz nieco przybliżyć

Problem uciepłownienia tego rejonu sięga czasów poprzedniego burmistrza. W informacji o wykonaniu budżetu na rok 2006 widnieje kilka pozycji, dotyczących uciepłownienia. Są to: rozbudowa sieci w obrębie ulic Włókienniczej, Białogórskiej i Opolowskiej, rozbudowa sieci w obrębie ulic Turowskiej, Nadbrzeżnej i Spółdzielczej i wreszcie dokumentacja techniczno – kosztorysowa sieci w obrębie ulic Puszkina, Dymitrowa, Żymierskiego i Krakowskiej. Lecz w ramach tego zadania wykonano dokumentację dla ulicy Turowskiej (sic!).

Sprawa powróciła za obecnego burmistrza, który 31 marca 2008 roku skierował do PEC S.A. pismo, dotyczące „wykonania dokumentacji projektowo – kosztorysowej uciepłownienia północno – zachodniej części miasta” (ulice Dymitrowa, Skłodowskiej, Puszkina, Krakowska,  Opolowska). Burmistrz wyraził zrozumienie dla stanowiska PEC, że rozbudowa sieci cieplnej przez spółkę jest niemożliwa - z uwagi na jej nieopłacalność w rozumieniu art. 4f Prawa energetycznego (chodzi o to, że nie można podłączać do sieci nowych użytkowników, jeśli spowoduje to wzrost kosztów dla dotychczasowych klientów).

Burmistrz ocenił, że „uciepłownienie podmiotowego rejonu jest nieodzowne”, więc po wybudowaniu sieci cieplnej będzie ona eksploatowana przez PEC na podstawie umowy dzierżawy. Stwierdził także, iż gmina w budżecie na 2009 rok zarezerwuje niezbędną kwotę na budowę - prosi zatem PEC o przystąpienie do opracowania dokumentacji i przekazanie jej do realizacji gminie. Pozwolenie na budowę spółka uzyskała 20 maja 2009 r.

Już więc było ciepło, a jednak uciepłownienie gdzieś utknęło. Na początku 2010 r. zaczęło być głośno o sporze między gminą a spółką. Burmistrz postanowił przekazać do PEC 1,5 mln zł na podwyższenie kapitału i rozpoczęcie zadania. Zdaniem PEC, budowa sieci przez spółkę prowadziłaby do naruszenia Prawa energetycznego i byłaby sprzeczna z wcześniejszymi ustaleniami. Z kolei burmistrz twierdził,  że gmina ma jedynie planować i organizować zaopatrzenie w ciepło, a budowa sieci to obowiązek przedsiębiorstwa energetycznego. W kwietniu 2010 na łamach urzędowego biuletynu zarzucił Elektrowni Turów, współwłaścicielowi spółki PEC, że wspierając PEC w jego oporze wobec przyjęcia aportu, kieruje się korporacyjnym interesem. Elektrownia swoją ocenę sytuacji przedstawiła w sprostowaniu, które ukazało się w prasie, ale nie w biuletynie. W piśmie tym podkreślano, iż elektrownia nie ingeruje w działalność PEC, a jedynie jako akcjonariusz nadzoruje przestrzeganie prawa przez spółkę.  

Latem nastąpił zwrot. Padły deklaracje, że gmina będzie realizować inwestycje i przekazywać je do spółki w dzierżawę. Pismem z 4 sierpnia 2010 roku (w odpowiedzi na pismo z 3.08.10) PEC wyraziło zgodę na przeniesienie na rzecz gminy praw i obowiązków, wynikających z decyzji o pozwoleniu na budowę sieci ciepłowniczej na ulicach Dymitrowa, Krótkiej, Żymierskiego, Puszkina, Krakowskiej, Skłodowskiej i Opolowskiej. Spółka zadeklarowała, że po wykonaniu zadania podpisze umowę na dzierżawę sieci i  przekazała gminie dokumentację projektową, w tym projekt budowlano – wykonawczy oraz pozwolenie na budowę w oryginale. Czyli ciepło – gmina wybuduje sieć za 4,5 mln zł, a PEC wydzierżawi i ciepło popłynie. Ale przyszła powódź i uciepłownienie znowu utknęło.

Tym, którzy są mniej zorientowani w strukturze spółek, warto w tym miejscu wyjaśnić, że utworzona w 1996 r. spółka PEC S.A. ma dwóch akcjonariuszy – gminę Bogatynia oraz PGE GiEK S.A. Chociaż gmina posiada 65% akcji, statut spółki jest tak skonstruowany, że obaj akcjonariusze mają równowagę w podejmowaniu decyzji. Ewentualne wniesienie aportem nowo zbudowanej sieci przez gminę miałoby znaczące konsekwencje - zachwiałoby równowagą akcjonariuszy, jak również wpłynęłoby na koszty PEC (na przykład poprzez podatek od budowli czy amortyzację). Powyższe względy decydują, że spółka jest chętna do dzierżawy sieci, a niechętna aportom.

Zamieszanie wokół PEC S.A. pogłębiło się w marcu 2011 roku, kiedy rada gminy przychyliła się do propozycji burmistrza w sprawie sprzedaży akcji, należących do gminy. Miał być już kupiec, a ceny nie miały wzrosnąć (reguluje je URE), chociaż burmistrz domniemywał, że kopalnia chce zrezygnować z pośrednictwa PEC w zakupie ciepła od elektrowni. Kopalnia z usług spółki zrezygnowała, ceny wzrosły, akcji nie sprzedano.

Co dalej? Według PEC, perspektywy rozwoju sieci cieplnej istnieją. Wprawdzie rozproszona zabudowa Bogatyni nie sprzyja ekonomicznej opłacalności, lecz budowa zespołu budynków przy ul. Skłodowskiej - Curie, na osiedlu Pocztowa – Świerczewskiego czy właśnie oczekiwania mieszkańców z rejonu Krakowska – Dymitrowa, stanowią atrakcyjną prognozę na zwiększenie sprzedaży ciepła. Co ciekawe, w budżecie gminy na rok 2011 pojawiło się zadanie: opracowanie dokumentacji uciepłownienia części osiedla Zatonie (Komuny Paryskiej, Francuska, Kręta, Wesoła).

W piśmie z 17.01.12, w którym PEC odpowiedział na pytania radnego Szatkowskiego, spółka zapewnia, że po wybudowaniu sieci cieplnej (między Krakowską a Dymitrowa) przez gminę, w zgodzie z ustaleniami, podpisze umowę na dzierżawę sieci, „co jest jednoznaczne z uruchomieniem sieci i podpisaniem umów na dostawę energii cieplnej”. A że ważność pozwolenia na budowę wygasa 19 maja 2012 – na razie w naszej dziecięcej grze „zimno”.

Jerzy Wojciechowski

{jcomments lock}

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.