Poszukiwany Piotr Figger odnalazł się cały i zdrowy. Jego zniknięcie związane było z problemami jakie go nawiedziły. Nadal poszukiwane są dwie osoby
Kilka dni temu pisaliśmy o poszukiwanych osobach z Bogatyni (vide Koleje trzy osoby zaginione z terenu Bogatyni). Sprawa poruszyła bogatynian. Jedna z opisywanych osób odnalazła, a właściwie wcale nie zaginęła. Piotr Figger przeprasza za "kłopoty, które sprawił". Piotr przysłał krótkie oświadczenie do naszej redakcji dotyczące jego tajemniczego zaginięcia:
"Moje zniknięcie spowodowane były problemami, które mnie nawiedziły. Kłopot z dziewczyną, którą kocham, długi, utrata pracy w szybszym terminie. A jedyny osoba, która mogła mi pomóc tego nie zrobiła. Musiałem sobie wszystko poukładać w samotności i ciszy, bez kontaktu ze światem. Taką decyzję podjąłem w piątek 19 września wieczorem. Dwie osoby były poinformowane o moim wyjeździe, ale nie znały miejsca ani dokładnej daty. Już wtedy wiedziałem, że wrócę w niedzielę po południu do domu. Zrobił się młyn wokół tej sprawy, ale po moim powrocie wszystko wróciło do normy przed wyjazdem. Owszem żałuję, że nie poinformowałem rodziny o wyjeździe, ale czasu nie cofnę. Serdecznie dziękuje wszystkim, którzy przyłączyli się do poszukiwań. Przepraszam również za kłopoty. Co człowiek może zrobić z odtrąconej miłości? Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam czytelników bogatynia.info.pl".
W dalszym ciągu trwają poszukiwania Grzegorza Balcerka i Marka Łukiańskiego (vide Koleje trzy osoby zaginione z terenu Bogatyni). Rodzina Grzegorza prosi o kierowanie wszelkich informacje o jego możliwym miejscu pobytu na adres
Według komunikatu zamieszczonego przez rodzinę na portalu społecznościowym Grzesiek (Zyga, Zygi) wyjechał z Bogatyni za pracą w 2001 roku. Jakiś czas przebywał w Hamburgu w Niemczech, następnie w Anglii, Hiszpanii i Francji. Ostatni list do rodziny wysłał w czerwcu 2013 roku z Le Tremplin w Perignan w południowo-wschodniej Francji informując, że wraca do Polski i pewnie będzie w domu zanim list dojdzie. Jednak do tej pory do domu nie dotarł i od tego momentu ślad po nim zaginął.