Zapraszamy do lektury wywiadu, którego Burmistrz MiG Bogatynia udzielił redakcji Biuletynu „Bogatynia” 17 grudnia.
Burmistrz Wojciech Błasiak, fot. UMiG Bogatynia
Redakcja: Panie burmistrzu, minął pierwszy rok kadencji nowego samorządu, kończy się rok 2019, proszę podsumować ten czas.
Burmistrz: Rok 2019 był dla mnie trudnym rokiem, nie spodziewałem się, że pierwszy rok kadencji będzie aż tak ciężki. Każdy, dzień, tydzień i miesiąc to było nowe wyzwanie, związane z utrzymaniem płynności finansowej gminy. Tutaj ukłony dla pani skarbnik i całego pionu, który zajmuje się finansami, za dyscyplinę, poświęcenie i czas przepracowany nawet po godzinach, żeby te finanse usprawnić, uporządkować zobowiązania, zarówno te, które na nas ciążą, jak i te, które gmina powinna egzekwować od mieszkańców i instytucji. Naprawiamy finanse, żebyśmy jako samorząd, czyli cały organizm, mogli prawidłowo funkcjonować. To jest ogrom pracy, który jeszcze się nie skończył. Mamy mnóstwo rzeczy uporządkowanych, dotyczących np. gospodarki odpadami, ale wciąż borykamy się z uporządkowaniem spraw dotyczących VAT-u. Jest to związane nie tylko z bieżącą działalnością, ale również z inwestycjami, które były prowadzone wcześniej. Mam tu na myśli otwarte kąpielisko. Jest znaczna kwota podatku VAT, której nie możemy odzyskać z powodu toczącego się postępowania.
Red: Oszczędności to w mijającym roku chyba najczęściej słyszane w urzędzie i jednostkach podległych słowo.
B: To już nawet nie jest oszczędzanie. To jest radykalne ograniczenie wydatków. Temu służyło wprowadzenie zarządzenia o blokadzie środków, jak też wszelkiego rodzaju posunięcia dotyczące gospodarowania wspólnym pieniądzem, który stanowi mienie gminy i który do nas trafia. Żeby zobrazować, co zrobiliśmy w ramach radykalnych oszczędności, od urzędu poczynając: zmniejszyliśmy zatrudnienie i przeszacowaliśmy wynagrodzenia na istniejących stanowiskach pracy, dzięki czemu na płace i pochodne nie wydaliśmy prawie 2 mln zł. Zweryfikowaliśmy obowiązujące umowy, np. z kancelariami prawnymi. Z tego tytułu nie wydaliśmy kolejnych prawie 2 mln zł. Celowo mówię, że nie wydaliśmy, bo tych pieniędzy w budżecie gminy by na to nie było. Zredukowaliśmy podróże służbowe, tu są oszczędności w wysokości ok 100 tys. zł. W przeciągu roku zostały spłacone 24 mln. 550 tys. zł zadłużenia. Było to możliwe dzięki drastycznemu ograniczeniu wydatków majątkowych i bieżących w niemal wszystkich obszarach działalności: od administracji publicznej, poprzez działalność rad osiedlowych i sołeckich, organizacji pozarządowych, zadania inwestycyjne oraz wydatki wszystkich jednostek organizacyjnych gminy.
Red. Co z oszczędnościami w spółkach?
B: Zostały obniżone wynagrodzenia, zarówno rad nadzorczych, jak i prezesów. Wszystkie zarządy są jednoosobowe. To przynosi ogromne oszczędności dla spółek i pozwala poprawić ich efektywność i funkcjonalność. Tu z przykrością muszę stwierdzić, że jedna z naszych spółek - Gminny Zarząd Mienia Komunalnego Sp. z o.o. została postawiona w stan upadłości. Należy zaznaczyć, że spółka ta zawsze przynosiła straty i jej funkcjonowanie na rynku jest po prostu ekonomicznie nieuzasadnione. Jej kapitał zakładowy jest na poziomie 1 mln zł, a skumulowana strata, jaką wykazała na koniec 2018 r. wynosiła 1 mln 622 tys. zł. Po tym już widać, że zobowiązania przekraczały kapitał zakładowy. Należy zauważyć, że większość wspólnot, którymi zarządzał GZMK to nie było mienie gminne, jednak straty w całości musi pokrywać właściciel spółki, czyli gmina i taka sytuacja jest dla nas niedopuszczalna.
Red. GZMK złożyło wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości, co dalej?
B: Teraz czekamy na decyzję sądu. Nie możemy wykonywać żadnych czynności. Albo sąd stwierdzi, że można przeprowadzić upadłość spółki i przyjmie ten wniosek, albo postanowi, że nie ma takiej możliwości i ona wróci do nas, do właściciela, w niezmienionej formie. Zasadnym jest, aby mieć w gminie tylko jeden podmiot zajmujący się substancją mieszkaniową. Do tej pory mieliśmy trzy takie podmioty, działające w różnej formie: GZMK, zakład budżetowy i TBS. To doprowadziło do kuriozalnych sytuacji, związanych z rozliczeniem wzajemnych należności. GZMK zgłosił do sądu ponad 100 różnego rodzaju pozwów w stosunku do gminy o zapłatę, z której to zapłaty nie wywiązywał się zakład budżetowy, a nie wywiązywał się z tego względu, że w budżecie gminy nie było na tyle pieniędzy, żeby go zasilić. To jest węzeł gordyjski, który należy przeciąć. Ten problem narastał latami, ale w związku z tym, że wpływy do budżetu były znacznie wyższe i tych pieniędzy było po prostu więcej, poprzedni włodarze decydowali się na przekazywanie pieniędzy i do spółki, i do zakładu budżetowego, na uregulowanie tych należności, które z następnym rokiem znów pojawiały się, jak grzyby po deszczu, ponieważ sposób funkcjonowania i zależności między tymi podmiotami się nie zmieniały. Systemowo nic się nie zmieniało. Brnięcie w taki układ jest kompletnie nie do przyjęcia. Postanowiłem to uporządkować, żebyśmy nie musieli w przyszłych latach mieć takiej sytuacji, że nasz własny podmiot skarży nas do sądu za należności innego naszego podmiotu. Z kolei TBS uzyskuje coraz większą stabilizację finansową, mimo ciągłych perturbacji związanych ze spłatą kredytów, zobowiązań dotyczących oleju opałowego, uregulowania należności wobec PEC-u czy też wodociągów. Widać jednak, że ta płynność z miesiąca na miesiąc się jednak poprawia, a przedstawiony program restrukturyzacji i funkcjonowania TBS-u daje nadzieję na uzdrowienie tej gospodarki mieszkaniowej, oczywiście przy dużej determinacji ze strony urzędu miasta i chęci współdziałania naszej Rady Miejskiej, bo część decyzji będzie związana z podjęciem uchwał przez Radę.
Red. Co dalej ze szpitalem to jedno z najczęściej zadawanych w tym roku pytań. Czy zapadły już jakieś decyzje?
B: Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że szpital jest nam bardzo potrzebny i nieodzowny. Od kiedy zostałem burmistrzem, staram się doprowadzić do tego, żeby ten szpital funkcjonował w miarę normalnie. Stąd moje działania dotyczące powołania zespołu do spraw restrukturyzacji czy zlecenia sporządzenia profesjonalnej oceny podmiotu. Stąd też moje dążenie do tego, aby ten szpital zrestrukturyzować i dostosować jego działania tak, aby gminę stać było na jego dofinansowanie. Uważam, że trzeba liczyć na siebie. W trakcie jest postępowanie konkursowe na dyrektora SP ZOZ. Wiem, że wpłynęły dwa odwołania do komisji konkursowej z żądaniem unieważnienia wyników tego konkursu, czym będą się musieli zająć radcy prawni i Rada Miejska, ponieważ to do Rady są te odwołania skierowane. Uważam, że to sprawa poważna i należy się nad nią pochylić, zwłaszcza że gmina w tym roku już dopłaciła do szpitala ponad 8 mln zł.
Red. Przypomnijmy, że komisja konkursowa została powołana przez Radę i wszelkie zmiany dotyczące funkcjonowania szpitala również będzie głosowała Rada Miejska. To nie jest kwestia decyzji burmistrza.
B: Tak, do mnie będzie należało podpisanie umowy z wyłonionym kandydatem.
Red. Drugim często pojawiającym się w tym roku tematem był basen na zalewie. Jesteśmy bliżej kąpieli czy rozbiórki obiektu?
B: Ostatnio mieliśmy na budowie spotkanie komisji rewizyjnej i Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Zgorzelcu, w sprawie ocenienia zakresu wykonanych robót, czyli ilości budynków, niecek, urządzeń infrastruktury technicznej, ogrodzenia, placu zabaw, boisk sportowych, w celu określenia opłaty legalizacyjnej. Już wiemy, że to będzie 250 tys. zł, bo obiekt został sklasyfikowany, zgodnie z Ustawą - Prawo budowlane jako kąpieliska otwarte. Procedura będzie taka, że Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakaże nam doprowadzenie tego obiektu do stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami i wniesienie opłaty legalizacyjnej w określonej wysokości. Dostaniemy na to oczywiście jakiś termin, na pewno nie będą to trzy miesiące, a o wiele dłużej, bo sporządzenie dokumentacji, a wcześniej sporządzenie specyfikacji istotnych warunków zamówienia, przeprowadzenie procedury przetargowej na wyłonienie wykonawcy, który dokona oceny stanu technicznego wykonanych robót i sporządzi dokumentację projektu budowlanego zamiennego wraz ze wszystkimi uzgodnieniami, potrwa więcej niż trzy miesiące. Podejrzewam, że otrzymamy na to ponad rok. Wówczas będziemy mogli wnieść opłatę legalizacyjną i poprosić PINB o zatwierdzenie tego projektu i pozwolenie na wznowienie robót.
Red. Czy jest szansa, aby coś do tego obiektu doprojektować?
B: Za wszelka cenę będę namawiał Radę Miejską do tego, abyśmy najpierw wspólnie przeprowadzili tzw. cash flow, który pozwoli nam ocenić potencjał tego miejsca i zaplanować to tak, aby ten obiekt chociaż się bilansował. Gmina nie musi na tym zarabiać, ale niech ten obiekt się sam utrzymuje. Mam sporo pomysłów, ale przyjdzie jeszcze czas, aby o tym mówić. Na razie zależy mi na tym, aby gmina nie musiała w nieskończoność dopłacać do własnych inwestycji.
Red. Jeżeli jesteśmy przy temacie kąpieliska, to powiedzmy jak wygląda sytuacja basenu w Szkole Podstawowej nr 3?
B: Zwłoka w otwarciu czy uruchomieniu basenu jest podyktowana tylko i wyłącznie troską o ten obiekt. Nie możemy pozwolić na to, żeby ktoś wykonując nawet roboty gwarancyjne, wykonywał je w sposób rażący i niezgodny z obowiązującymi przepisami i przyjętą technologią.
Red. Przypomnijmy tu, że basen w „Trójce” był za poprzedniej kadencji gruntownie wyremontowany…
B: Tak, ale stan „wyremontowanego” basenu nie poprawił się nawet o krztynę. Przy takich inwestycjach, przy tak wysokiej kwocie za remont, borykamy się nadal z tym problemem. W końcu musimy pokazać wykonawcom, kto za to wszystko płaci. Jeżeli my mamy za to zapłacić, to ma to być zrobione raz a porządnie.
Red. Czy wiadomo zatem, kiedy szkolny basen zostanie otwarty?
B: Już niedługo. Pozostało nam jeszcze udowodnienie swoich racji, jeśli chodzi o oświetlenie basenu, ponieważ zapisy gwarancyjne upoważniają nas, moim zdaniem, do żądania wymiany tego oświetlenia w pewnym zakresie, na co wykonawca się nie chce zgodzić i tutaj niestety musimy czekać na opinie prawne i dojść do pewnego konsensusu. Każde 15, 20 tys. jest dla mnie ważne, powiem więcej… bardzo ważne. Jeżeli okaże się, że to gmina musi ponieść ten wydatek, to ja muszę być w 100% do tego przekonany.
Red. Panie burmistrzu, jeśli jesteśmy już przy inwestycjach i remontach, zdajemy sobie sprawę z tego, że nie było ich zbyt wiele, z wiadomych względów - zastaliście dziurę budżetową i stertę faktur do zapłaty. Coś jednak udało się zrobić, zwłaszcza jeśli chodzi o wieloletnie zaniedbania, np. wymagania przeciwpożarowe.
B: Bezpieczeństwo funkcjonowania budynków użyteczności publicznej, takich jak szkoły czy przedszkola, to dla mnie rzecz elementarna, więc po analizie wszystkich dokumentów, jakie wpłynęły w międzyczasie do urzędu, jak też informacji uzyskanych od kierowników jednostek, skupiliśmy się na tych rzeczach, które należało wykonać natychmiast, ponieważ to one stanowią o bezpieczeństwie ludzi. Ponadto, dokonano rozbiórki ruin budynków, od lat straszących swoim widokiem i szpecących nasze miasto. W trakcie opracowania jest elektroniczna ewidencja gminnych dróg publicznych. Wykonano naprawę spękań ściany zewnętrznej budynku SP 3 i dachu nad salką gimnastyczną w tej szkole. Opracowano też kilka dokumentacji projektowo-kosztorysowych. Mimo ograniczonych środków, na terenie miasta i gminy wykonaliśmy remonty cząstkowe nawierzchni bitumicznych o łącznej powierzchni ponad 2,5 tys. m2.
Red. Uzdrowienie sytuacji w gminie wymagało wyjaśnienia wielu spraw, a w niektórych sytuacjach powiadomienia służb. Czy może Pan powiedzieć jakich obszarów dotyczyły te zawiadomienia?
B: Między innymi otwartego kąpieliska, OSiR-u, świetlicy przy ul. Skłodowskiej, monitoringu.
Red. Na jednej z ostatnich sesji Rada Miejska obniżyła Panu wynagrodzenie o ok. 40%. Prosimy o komentarz w tej sprawie.
B: Te działania miały chyba mnie zniechęcić do realizacji celu, który sobie wyznaczyłem, a mianowicie postawienia tej gminy na nogi. Na sesji przyjąłem to z dużą dozą humoru i dystansu. Jestem przekonany, że to odbiło się bardziej niekorzystnie na prelegencie niż na mnie. Nie ma takiej rzeczy, która by mnie zniechęciła do pracy, bo nie po to podjąłem się tego zadania, żeby teraz ulegać jakiejkolwiek presji. Wyraźnie chciałbym powiedzieć, że dopóki jestem burmistrzem tego miasta, nie ma szans na to, żebym zawrócił z obranej drogi i zaniechał działań, o których mówiłem w kampanii wyborczej. Staram się działać od rana do wieczora na rzecz gminy, bo takiego zadania się podjąłem.
Red. Porozmawiajmy o współpracy, czy relacje Gminy Bogatynia z partnerami znacząco się poprawiły?
B: Znacząco to jest mało powiedziane. Mamy teraz, chyba najlepsze jak dotąd, relacje z naszymi partnerami: Powiatem Zgorzeleckim, Gminą Zgorzelec i Miastem Zgorzelec. Planujemy wspólne inwestycje, dzielimy się informacjami dotyczącymi tego, co się dzieje w naszym województwie, pracujemy w Związku Gmin Ziemi Zgorzeleckiej, uczestniczymy w posiedzeniach „Sudety 2030”, dbamy o to, żeby ten nasz Worek Turoszowski był dostrzegalny z poziomu województwa. Mamy też bardzo dobre relacje z sąsiadami z zagranicy: Zittau, Hradkiem, Kunraticami, Hermanicami czy Libereckim Krajem. Realizujemy wspólne projekty. Na którymś ze spotkań powiedziałem, że mówimy trzema językami, ale jednym głosem. Stąd nasze wsparcie dla Zittau aspirującego do Europejskiej Stolicy Kultury, nasza obecność na różnego rodzaju uroczystościach, nasi strażacy z OSP na wspólnych ćwiczeniach i manewrach w Czechach, stąd wspólne spotkania z przedstawicielami policji, służb celnych i straży granicznej. Ta współpraca w niedługim czasie zacznie przynosić wymierne efekty. Bardzo dobre relacje mamy również z Kopalnią i Elektrownią Turów.
Red. Jesteśmy w okresie przedświątecznym, sporo dyskusji wzbudziło minimalne oświetlenie świąteczne miasta. Czy może się Pan do tego odnieść?
B: Czy oświetlenie świąteczne sprawi, że te święta będziemy przeżywać inaczej, że nie spotkamy się z bliskimi, z rodziną przy wigilijnym stole? Czy to spowoduje, że nie przełamiemy się opłatkiem, że nie będziemy czekać na pierwszą gwiazdkę, że nie będziemy sobie przebaczać i dzielić się szczęściem świąt Bożego Narodzenia? Nie. To niczego nie zmieni. Czy jak nie będzie śniegu na święta, to nie będzie świąt? Będą. Przeżyjmy te święta sercem, nie patrząc na dekoracje, na które nas w tym roku po prostu nie stać. Część oświetlenia złożona jest w BWiO, część w GPO, ale jego naprawa, montaż, eksploatacja i demontaż to są określone, niemałe kwoty. Kosztowałoby to ok. 40 tys. zł, a tych pieniędzy po prostu nie ma.
Red. Czyli symboliczne oświetlenie jest, a resztę świątecznego nastroju budujmy w inny sposób.
B: Proszę Państwa, pierwsza gwiazdka to też jest symbol, dopatrzmy się w tych małych akcentach na terenie miasta tego wielkiego wydarzenia, które miało miejsce 2 tys. lat temu. Tego wszystkim życzę.
Źródło: UMiG Bogatynia