Skrzyżowanie ulicy II Armii Wojska Polskiego i 25-lecia PRL, fot. bogatynia.info.pl

Artykuł w „Gazecie Wyborczej” z 20 lipca „Bogatynia szczęśliwa z czerwonymi ulicami” w nieco krzywym zwierciadle pokazał nasze miasto. Niemniej temat wart jest dyskusji, gdyż prędzej czy później nazwy niektórych ulic w Bogatyni będą z pewnością zmienione



Aby rzecz uporządkować, rozpatrzyć należy dwie sprawy. Po pierwsze koszty, które w razie zmian nazewnictwa poniosą mieszkańcy – uważam, że muszą one mieszkańcom zostać zrefundowane z gminnego budżetu. Ażeby zaś poniesione koszty czy inne niedogodności minimalizować, nie powinniśmy zmieniać nazw zbyt pochopnie.

Po drugie więc – należałoby spokojnie przemyśleć, które nazwy rzeczywiście należy zmienić. Wskazane byłoby także przeprowadzenie z mieszkańcami danych ulic konsultacji – nawet jeśli ich wyniku nie traktowalibyśmy obligatoryjnie. Wydaje się, iż w miarę możliwości nazwy powinny być neutralne – pozytywnym przykładem jest nazwa ulicy Wiosennej. Zazwyczaj nie budzą zastrzeżeń ulice, którym patronują uczeni, malarze, kompozytorzy bądź władcy. Niemniej w tym ostatnim przypadku ostrożność byłaby czasem potrzebna – czy na przykład Bolesław Rogatka zasługiwałby na ulicę? Jest takowa w Jaworze, choć jak wiadomo ów książę sprzedał Ziemię Lubuską, a niektórych mógłby też zaniepokoić fakt, że potrafił on porwać i uwięzić wrocławskiego biskupa.

Im bliżej współczesności, tym więcej nazw, które budzą emocje. Ale czy zawsze słusznie? Są takie nazwy w Bogatyni, które zmienić trzeba: powinien stracić swą ulicę Karol Świerczewski – jako dowódca II Armii WP spisał się fatalnie podczas walk na Łużycach, wiele też pisano o jego niechlubnej roli w kwestii wyroków śmierci wykonywanych na żołnierzach AK. Jaka nazwa w zamian? Może Królewska – skoro łączy wiele ulic, którym patronują królowie? A może, by zadbać o podobieństwo nazw – Świerkowa albo Świeradowska?

Innego oficera, Rolę – Żymierskiego, postać co najmniej dwuznaczną, można by zamienić na gen. Franciszka Żymirskiego, który zginął w powstaniu listopadowym. Nie ma też dobrego powodu, aby czcić u nas szefa Kominternu, Dymitrowa, nadzorującego likwidację KPP i tworzenie PPR. Bułgarskiego komunistę mógłby zastąpić rosyjski poeta Michał Lermontow, który dobrze by się czuł w sąsiedztwie ul. Puszkina. Marceli Nowotko, pierwszy przywódca PPR, postać kontrowersyjna i prawdopodobnie ofiara walk wewnątrz partii, też nie nadaje się obecnie na patrona ulicy. Z uwagi na bliskość ulicy Moniuszki można by ulicę Nowotki przemianować na ulicę Józefa Elsnera, kompozytora niemieckiego pochodzenia, nauczyciela Chopina i twórcy polskiej opery narodowej.

Natomiast nie spieszyłbym się z odbieraniem ulicy Hance Sawickiej, która mając 26 lat poniosła śmierć z rąk hitlerowców. Wielu młodych ludzi, często – tak jak ona – żydowskiego pochodzenia, wiązało wówczas naiwne nadzieje z komunizmem. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego dziennikarz „Gazety Wyborczej” uwzględnił w swoich wywodach Waryńskiego. To w XIX wieku ukuto powiedzenie, że kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie świnią. A Ludwik Waryński za swoją działalność zapłacił śmiercią w wieku 33 lat, ostatnie lata życia spędzając jako więzień caratu. Nie powinno nam przeszkadzać, że w czasach PRL jego portret ozdabiał stuzłotowy banknot.

Rola Armii Czerwonej podczas II wojny światowej budzi uczucia co najmniej ambiwalentne – zapewne i ona ulicę straci. Niemniej ta nazwa upamiętnia głównie setki tysięcy żołnierzy poległych na ziemiach Polski, a przecież nikt nie likwiduje wojennych cmentarzy. W razie zmian najlepszą nazwą byłaby ulica Armii Krajowej.

Przy wielu różnie się kojarzących nazwach wskazana byłaby ostrożność. Czy warto bowiem zmieniać nazwę ulicy Przodowników Pracy? Przecież ta nazwa w upamiętnia zwykłych ludzi, którzy odbudowywali Polskę, inna sprawa, że przez propagandę wykorzystywanych. I czy warto, jak to czyni autor artykułu w „Gazecie Wyborczej”, kwestionować takie nazwy jak Ludowa czy Zwycięstwa? Komu dzisiaj kojarzą się one z PRL? Od siebie, idąc tym tropem, dorzucam Robotniczą. Ona też?

Od siebie też dopowiem, że powinno się zostawić ulicę Komuny Paryskiej. Te wydarzenia z 1871 roku to w dużej mierze bunt anarchistów przeciw państwu i protest przeciw społecznym nierównościom. Historia kontrowersyjna i krwawa – pamięć o niej komuniści próbowali zawłaszczyć, ale we Francji komunę Paryża upamiętniają ulice i place. Podobnie rzecz się ma z ulicą 1 Maja – to święto pod koniec XIX wieku ustanowili socjaliści i jest ono uroczyście obchodzone w wielu krajach, także zachodniej Europy. Do tego w 1955 r. papież Pius XII ogłosił ten dzień świętem Józefa rzemieślnika.

Ciekawy dylemat wiąże się z ulicą Bojowników o Wolność i Demokrację. Nazwa ta kojarzy się ze Związkiem Bojowników o Wolność i Demokrację, który utworzono w 1949 r., aby połączyć różne organizacje kombatantów i więźniów obozów koncentracyjnych. Ponad dwadzieścia lat temu został on rozwiązany i coraz mniej ludzi o nim pamięta. Nazwa ulicy nie przywołuje związku, lecz ludzi z różnych pobudek walczących o różne wizje świata – można więc zmienić nazwę na Bojowników, albo też na Bojowników o Wolność, ale co się stanie, jeśli ją zostawimy? Może i rację miał jeden z mieszkańców, który indagowany przez dziennikarza odparł, że wszyscy jesteśmy przecież za wolnością i za demokracją.

Ulica 22 lipca w zamyśle upamiętniała manifest PKWN oraz święto państwowe z czasów PRL. To zapewne należałoby zmienić, chociaż otwarte jest pole do dyskusji – otóż 22 lipca 1807 r. Napoleon nadał Księstwu Warszawskiemu konstytucję, która wprowadzała równość obywateli wobec prawa.

No i wreszcie mamy nazwę najbardziej chyba znaną, która wprost do PRL nawiązuje: 25 - lecia PRL. Zwróćmy uwagę, że w praktyce używa się skrótu „dwudziestopięciolecia” z pominięciem końcówki. Jest to nazwa, która do osiedla przyrosła, może więc wystarczyłoby ją za dwa lata nadać jako „25 - lecia demokracji”? Ta zmiana z uwagi na liczbę adresów byłaby jednakowoż najbardziej kosztowna, a skądinąd wspomniana nazwa przechowuje pamięć o tym, kiedy osiedle powstało.

Odcinając się od dziedzictwa PRL, niekoniecznie musimy całkiem przekreślać pamięć o przodownikach, bojownikach czy pierwszomajowych pochodach. To część naszej trudnej historii. Jeśli więc zdecydujemy się na zmiany w nazewnictwie ulic, zróbmy to pamiętając, że operacje na żywym organizmie lepiej wykonywać skalpelem niż siekierą.

Jerzy Wojciechowski

Czy w Bogatyni powinno się zmienić komunistyczne nazwy ulic?

{acepolls 10}

Podobne artykuły:


Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.