Wylazły skądś po zimie. Przetrwały jesienne wichury, śnieżyce, trzaskające mrozy, płonące miedze i łąki. Gdzieś skryć się musiały chłopską troską otoczone, albo fuksem zwyczajnym... Po krzakach gdzieś spały, po zagonach. Spłowiałe wylazły, naruszone, kulawe
"Strachy, na wróble strachy" - tak się tradycyjnie utarło, element folkloru wiejskiego stworzyło to dzieło, taka magiczna figura w opozycji to nowoczesnej kultury agrarnej... Wypalone na czarno hektary kontra łagodny strach na wróble - kontrast...
Pan stanął już na zagonie, potargany ale dumny, wskazuje wiatru gdzie ma wiać, do Pani swej w krzakach tors dumnie wiatrem wypina, a portki ma zgrzebne i kapelusz, paski foliowe fruwają przyczepione sznurek spina w talii gdzie pas normalnie, a całość postawna, jak pan i władca na krańcu, Ona jak ta panna w letniej sukience, zalotnie, oparta jakby - mierzy...
Strzec pewnie znów będą razem jednej parceli i sznurkami, bibułkami płoszyć, puszyć się, pochylać i wstawać, i w punktu potrójnego centrum niemalże tradycji zadość czynić.
Na miarę naszych możliwości. Amen.
Pitfall
punktpotrojny.blogspot.com