Urodzony w Bogatyni fotograf wygrał konkurs National Geographic. Spytaliśmy Łukasza Choję kim jest, co lubi fotografować, co podoba mu się w Bogatyni?
Łuksz Choja, fot. archiwum prywatne autora
Łuksz Choja z Bogatyni wygrał prestiżowy Jedenasty Wielki Konkurs Fotograficzny magazynu National Geographic. Zdjęcie bogatynianina zwyciężyło w kategorii XPERIA Street Photo. Pisaliśmy już na ten temat w artykule Bogatynianin zwycięzcą konkursu National Geographic.
bogatynia.info.pl: Kim jestem Łukasz Choja?
Łukasz Choja: Lwią część mojego życia spędziłem w Bogatyni. Studiowałem na wrocławskim AWF-ie. Tam też nauczyłem się fachu, dzięki któremu dziś zarabiam na życie. Jestem fizjoterapeutą. 5 lat temu po raz pierwszy wyjechałem do Francji. Od tego momentu większość czasu spędzam w tym kraju, sporadycznie wracając na stare śmieci. Decyzja o wyjeździe wprowadziła kilka zmian w moim życiu. Mogłem podjąć się pracy w zawodzie, w którym się spełniam. Zacząłem podróżować. Pojawiła się również chęć rejestrowania tego, co widzę w trakcie moich podróży. Tak narodziła się moja przygoda z fotografią. Pierwszą lustrzankę kupiłem w 2011 r.
Czym jest dla Ciebie jest fotografia?
Nie będę wypisywał bredni typu „fotografia jest dla mnie sposobem na wyrażanie siebie”, bo nie jestem żadnym artystą. Aparat służy mi do rejestrowania w ciekawy sposób tego, co dzieje się wokół mnie. Robię to głównie w reporterski, nieustawiany sposób, bo takie wymagające błyskawicznego myślenia podejście najbardziej mi odpowiada. Godziny spędzone na przemierzaniu ulic w poszukiwaniu ciekawych osobistości oraz scen śmiesznych, zaskakujących, czasem absurdalnych sprawiły, że inaczej podchodzę do kwestii relacji z ludźmi (spędziłem sporo czasu na rozmowach z przypadkowymi przechodniami, których fotografowałem) oraz podróżowania. Co prawda fotografia nie stała się jeszcze moim sposobem na życie, ale czasem myślę o tym, aby wziąć plecak, wyjechać na jakieś 2-letnie tournée po Azji i zrobić solidny reportaż o ludziach, którzy o kapitalizmie nigdy nie słyszeli i którzy nie są jeszcze zepsuci rządzą władzy i pieniędzy.
Jak doszło do zrobienia zwycięskiego zdjęcia? Łatwo było wybrać fotografię na konkurs?
Zwycięskie zdjęcie zrobiłem w Paryżu w trakcie obchodów zakończenia I Wojny Światowej w Paryżu. Nie obchodziły mnie wydarzenia, lecz gapie, którzy często ustawiali się w dziwnych miejscach i dziwnych pozycjach, aby mieć lepszy widok na rozgrywające się wydarzenia. Od jakiegoś czasu fotografuję ludzi z zewnętrzną lampą, najczęściej bez pytania ich o zgodę. Znudziły mi się strzały pojedynczych ludzi. Szukałem więc podwójnych, nieustawianych portretów, absurdalnych pozycji, mimiki, gestów. Na mojej fotografii chciałem tak skonstruować kadr, aby widz odniósł wrażenie, że widoczna na zdjęciu kobieta, niczym iluzjonistka umieściła 2 części swego ciała w różnych częściach kadru. Zabieg najwidoczniej mi się udał, bo dzięki tej pracy udało mi się wygrać. Wybór był stosunkowo prosty. To jedna z moich ulubionych fotografii. Śmieszne i absurdalne sceny to kierunek, który obecnie najbardziej mnie interesuje. Ponadto zdjęcie to zdobyło już pewne uznanie w kilku fotograficznych grupach. Dodam tylko, że na konkurs wysłałem 5 prac, z których 2 były nominowane.
Pierwsze miejsce w kategorii XPERIA Street Photo. Łukasz Choja: Iluzjonistka. |
Jakie drzwi otwiera taki konkurs? Jakie już dla Ciebie zostały otwarte?
Problem polega na tym, że fotografią uliczną na chleb raczej się nie zarobi. Większość fotografów ulicznych to amatorzy, którzy bawią się w to w wolnych chwilach. Owszem – na nielicznych czeka sława, uznanie, zaproszenia na wernisaże, własne wystawy fotograficzne, uznanie innych fotografów. Wydaje mi się, że konkursy takie, jak ten dają pewien prestiż, uznanie. Niestety jesteśmy tak skonstruowani, że jako dobre odbieramy to, co zostanie uznane za dobre przez autorytet, czy docenione w konkursie. W swoim fotograficznym CV będę mógł więc wpisać wygraną w prestiżowym konkursie i pewnie dla wielu dzięki temu mój fotograficzny dorobek będzie postrzegany jako lepszy. Wygrana jest dla mnie pewnym rodzajem reklamy. Nie spodziewam się żadnych propozycji współpracy ze strony poczytnych magazynów – do tego potrzebował bym Grand Prix za jakiś solidny reportaż.
Czy masz na koncie inne osiągnięcia fotograficzne?
To moje początki jeśli chodzi o konkursy. National Geographic był drugim, w jakim wziąłem udział. W zeszłym roku jedna z moich prac została wyróżniona w międzynarodowym konkursie Fotoferia International Exhibition. Ponadto udzielam się w kilku grupach fotograficznych, również międzynarodowych, w których wyróżniono kilkanaście moich prac.
Jeśli miałbyś sfotografowac Bogatynię, to jaki kadr byś wybrał?
Ze względów estetycznych wybrałbym ulicę Waryńskiego z kostką brukową, latarniami i starą zabudową we mgle. Ze względów sentymentalnych sfotografowałbym obiektywem szerokokątnym z wieży na Obserwatorze Serbinów na pierwszym planie i kopalnią w tle. Potrzebowałbym do tego świetnego, jesiennego oświetlenia i delikatnej mgły.
Zachęcam do odwiedzania mojego profilu na Facebooku (facebook.com/lukasz.choja - red.). Czasami, choć bardzo nieregularnie wrzucam tam jakiś kawałek niezłego streetu.