Pierwszą płytę nagrał na Jamajce w legendarnym studio Boba Marleya, teraz powstaje druga. Zapraszamy do przeczytania wywiadu ze słynnym jamajskim bogatynianinem
bogatynia.info.pl (Marcin Siennicki): Na początek nieco lakoniczne pytanie, ale czy muzyka reggae jest dzisiaj słuchana?
Krystian „K-Jah” Walczak, Rastasize: Nie jestem wstanie odpowiedzieć jednoznacznie, że jest lub nie jest. Jako fan tej muzyki mogę powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich lat myślę, że waśnie ta muzyka mocno się spopularyzowała, czasami można było się spotkać z określeniami "moda na reggae", coraz częściej można usłyszeć pulsujące jej rytmy w reklamach telewizyjnych, radiostacje coraz częściej puszczają nagrania rodzimych jak i zagranicznych wykonawców. Czasy są coraz cięższe, ludzie poszukują nadziei, pomocy a właśnie ta muzyka, pozwala nam oderwać się od problemów, na chwile zapomnieć a jednocześnie napawa nas energia, dając siłę by rano wstać i przejść przez kolejny dzień... Dlaczego? Bo nie zapominajmy, że ta muzyka to nie tylko palmy, gorące plaże i słońce... Ta muzyka powstała by nieść przekaz, muzyka buntu dla uciśnionych walczących o swoje prawa ludzi. Była jedyną nadzieją, bronią, której używali rewolucjoniści w drodze do wolności. Dlatego myślę, że stąd właśnie pojawia się wzrost liczby fanów tej muzyki, co mnie osobiście bardzo cieszy.
{youtube}gDfxf5xhCs8{/youtube} |
Już minęły prawie dwa lata od wydania płyty „Day by Day”, czy jako muzyk, twórca i twarz projektu Rastasize możesz pokusić się o jakieś podsumowanie?
Podsumowanie nie jest łatwe, co to znaczy. Bo to chyba jeszcze nie czas na takie podsumowania. Wciąż uważam, że z wielu powodów płyta nie dostała swojej szansy, na którą zasługuje. Album zebrał świetne recenzje w kraju i za granicami, sama nominacja do "PASZPORTÓW POLITYKI" była miłym akcentem i wielkim zaskoczeniem. Na płycie znajduje się taka ilość "Wielkich Gwiazd". Nie chcę po raz kolejny wymieniać nazwisk, ale każdy kto się interesuje taką muzyką lub będzie po prostu ciekawy któż się tam pojawił wśród gości - szczegółową listę muzyków znajdzie chociażby na naszym myspace (myspace.com/rastasize - redakcja). Wszystko to stawia to nasz album w czołówce nie tylko europejskiej, ale i ogólnoświatowej... Ale do tej pory nie mamy teledysku do ani jednej piosenki z albumu "Day by Day", nie mamy profesjonalnej strony internetowej, brak środków na promocje, bez której naturalne jest, że nie ma sprzedaży. Także wiele innych czynników, o których nie chcę mówić, spowodowały, że płyta na razie czeka na swój czas, w to przynajmniej wierzę. W historii muzyki, nie tylko reggae często bywało, że album danego zespołu leżał po 7 lat w "szufladzie" a w pewnym momencie okazało się, że właśnie to jest czas i miejsce na tą muzykę i działy się cuda. Zespoły robiły zawrotna karierę i sprzedawały miliony płyt. Moje przekonanie jest takie: wszystko dzieje się zawsze w odpowiednim momencie, nigdy za szybko, nigdy za późno... więc (śmiech).
Dwa lata to także czas na nowe wyzwania. Jakie są wasze plany, a słyszałem, że bardzo ciekawe?
Ostatni rok spędziłem na Jamajce. Oczywiście mój wyjazd był spowodowany przede wszystkim dalszymi działaniami związanymi z projektem Rastasize, oraz chęć zbliżenia się do kultury, poznania wyspy skąd wywodzi się muzyka, którą reprezentujemy, praca nad rytmiką i nawiązywanie kontaktów, dzięki którym w przyszłości będziemy mogli zaprezentować naszą muzykę naprawdę szeroko. Bardzo poważnie myślę na temat muzyki, wiec wyjazd do "źródła" był mi bardzo potrzebny i wiele mi uświadomił nie tylko na temat jak grać. Myślę, że mogę spokojnie powiedzieć, że wiele się nauczyłem przez ten ostatni rok i wiem, że ta nauka na pewno zaowocuje. Udało się poczynić nagrania, kolejny raz w doborowym towarzystwie. W tej chwili pracujemy nad ukończeniem singla i mam nadzieje, że już na początku wakacji będziemy mogli zaprezentować w pełnej krasie przedsmak tego, co przyniesie ze sobą druga płyta "Shine On Bright" i wierzymy, że ukaże się w tym samym czasie pierwszy oficjalny teledysk. Płyta jest ciągle w fazie powstawania, utwory zgromadzone na krążku zawierać będą cała masę wspaniałych gości oraz w odróżnieniu do pierwszego albumu płyta powstaje w wielu studiach nagraniowych. Jak pamiętamy "Day By Day" zostało w całości nagrane w Tuff Gong - legendarnym studio, w którym nagrywał nie tylko Bob Marley, ale i niezliczona ilość gwiazd zaczynając od Gentlemana po Shined O'Connor, którzy zaufali jakości i klimatowi tego właśnie studia. Wielu ucieszy pewnie wiadomość, że Rastasize pojawi się w kilku miejscach w naszym kraju dając koncerty prezentując nagrania z DAY BY DAY jaki nowej z płyty.
Czym oprócz grania, nagrywania i komponowania zajmuje się popularny muzyk z Bogatyni?
He he popularny powiadasz (śmiech). Nie nazwałbym tak tego. Zainteresowań mam mnóstwo, często narzekałem, że doba jest za krotka (śmiech). Mieszkając we Wrocławiu pracowałem przy produkcjach filmowych czy reality-show - najczęściej jako asystent dźwiękowca, realizator dźwięku lub "tyczkarz".
Jak sądzisz - czy jesteś osobą rozpoznawalną w naszym mieście, czy miałeś jakieś (pozytywne) wydarzenie związane ze swoją popularnością?
Musiałbyś zapytać mieszkańców Bogatyni czy mnie kojarzą i tam na pewno znajdziesz najlepszą odpowiedź. Ja ogólnie zawsze byłem raczej energiczną postacią w tym mieście i wszędzie mnie było pełno, wiec jak mam już odpowiedzieć na to pytanie to: TAK, chyba Tak, myślę, że jest wielu ludzi, które mnie rozpoznaje, ale co najlepsze nie dlatego ze jestem współzałożycielem Rastasize... często nie wiedzą co TO (śmiech).
{youtube}lTI2CoftXfQ{/youtube} |
Kiedy będziemy mogli zobaczyć Cię na scenie w Bogatyni? Wiem, że są już wstępne plany.
Plany są i bardzo bym chciał, aby do tego doszło, ciężko pracuje teraz każdego dnia, aby było to możliwe i aby wyszło to w jak najlepszym stylu. Wiadomo, że Rastasize gdy koncertuje nie jest małym składem, więc czasami ciężko jest zorganizować koncert ot tak, ale zrobimy wszystko, aby jeszcze w tym roku przyjechać do mojego rodzinnego miasta i przywieźć trochę słońca do "przemoczonej" powodzią ostatnio Bogatyni. Myślę, że koniec wakacji początek roku szkolnego - to mniej więcej termin, kiedy można się nas spodziewać.
Twoje marzenia się spełniły (z pewnością nie wszystkie). Co doradziłbyś naszym czytelnikom, którzy mają pasję, a boją się zaryzykować, żeby w pełni ją realizować?
Myślę, że ci, którzy mają pasje czują to głęboko i wiedzą, że to, co robią daje im niesamowitą radość. Jest to dla nich ważne - każdy z nas jest inny i każdego z nas cieszą inne rzeczy. Zawsze powtarzałem "dowiedz się, czego w życiu pragniesz, a potem to osiągnij…". Dotyczy to każdego człowieka i każdego aspektu życia. Najważniejsze jest moim zdaniem jeżeli chodzi o dążenie do obranego celu jest: cierpliwość - czasami na efekt lub sukces trzeba czekać latami, ale lepsze jest to od porzucenia marzeń. Uwierz, znam wielu takich co zrezygnowali ze swoich pasji czy marzeń, na korzysc czegos innego… nawet po wielu latach wracają do tego mówiąc, że to był błąd. O czymś to świadczy. Wiara - jeżeli zaczynasz coś robić i nie wierzysz, że może Ci się udać, jest duże prawdopodobieństwo, że się nie uda. Jeżeli szczerze uwierzysz, że możesz, że dasz rade, sprawi to, że zaczynasz widzieć mniej przeszkód, a często przeszkody traktujesz tylko, jako czynnik utwierdzający i umacniający Cię w przekonaniu, że warto. I chyba najważniejsze - praca - ciężka praca. Bez pracy (ćwiczeń, prób, treningów... itd.) bardzo trudno jest osiągnąć wynik.
Zobacz film TVP Kultura jak powstawała pierwsza płyta Rastasize:
{google.pl}8509278150875601572{/google.pl}