fot. Robert ZambrowskiJuż po raz drugi w tym roku w dniu 08.06.2014 r. grupa z BOG-TUR wybrała się pieszo do Chrastavy. Wycieczkę rozpoczęliśmy o godz. 9:00 spod UMiG w składzie 16-sto osobowym w bardzo upalną niedzielę

Ponieważ pięciu uczestników pierwszy raz wybrało się na tak długi spacer często odpoczywaliśmy po drodze. Nasza najmłodsza uczestniczka Marcysia dzielnie maszerowała ze swoją babcią w temperaturze po wyżej 30 stopni C. Trasa wiodła przez Markocice, Curia Vitkov, Ruzek i Chrastavę. Mimo upału, pokonując dzielnie ponad 12-sto kilometrową trasę o godz. 13:00 dotarliśmy do Chrastavy.

Najpierw poszliśmy do kościoła św. Wawrzyńca, gdzie przez kratę udało się nam zobaczyć przepiękne witraże oraz wnętrze XIV wiecznej świątyni.

Następnie przez odbudowany mostek na rzece Jerice poszliśmy do Muzeum Malarzy znajdujący się w Domu Fuhricha. Dom Fuhricha jest najcenniejszym i najczęściej oglądanym zabytkiem miasta Chrastava. Wynika to z jego wyjątkowości architektonicznej – jest to dom z muru pruskiego zbudowanym w roku 1802, oraz z powodu jego historii. Jest to dom rodzinny znanego w całej Europie malarza Josefa Fuhricha. Obecnie służy jako miejsce w którym prezentowane jest życie i twórczość tego słynnego malarza jak również znajduje się galeria przedstawiająca twórczość innych słynnych chrastawian. Wychodząc z muzeum pani kustosz włączyła nam ruchomą szopkę z 1800 roku wykonaną przez ojca malarza.

Z muzeum poszliśmy na rynek na którym odbywały się uroczystości związane z trwającymi Dniami Chrastavy. Tam spotkaliśmy naszych kolegów, którzy przybyli ze swoimi rodzinami samochodami na Otwarte Dni Chrastavy.

Całą grupą poszliśmy do Muzeum Miejskiego, gdzie oglądnęliśmy galerię obrazów naszego polskiego malarza p. Władysława Gałczyńskiego, który obecnie mieszka i pracuje jako plastyk w Lwóweckim Ośrodku Kultury w Lwówku Śląskim.

Było tak gorąco, że musieliśmy sobie kupić zimne napoje oraz lody. Pokrzepieni zimnymi lodami poszliśmy do Muzeum Strażackiego. W muzeum oglądaliśmy bardzo stare, a jednocześnie pięknie utrzymane wozy strażackie, pompy, hełmy, a nawet „karetkę pogotowia”. Widzieliśmy najstarszy strażaki „wóz bojowy” z 1778 roku. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem, bo okazało się, że wszystkie te wozy są sprawne i pięknie zadbane. Ponieważ na dworze był upał to bardzo dużo czasu spędziliśmy zwiedzając muzeum.

Ponieważ było bardzo gorąco nasi zmotoryzowani koledzy zabrali siedmiu naszych piechurów do Bogatyni, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni.

Do domu wracaliśmy niebieskim szlakiem przez las, bo nie dało się iść w tym upale krótszą trasą. W sumie przeszliśmy ponad 28 km.

Relację spisała Zdzisia Kluczyk a zdjęcia zrobił Robert Zambrowski

 

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.