- Trudno powiedzieć mi dlaczego, bo nikt z osób decyzyjnych nie postawił mi żadnych zarzutów, nigdy nie wyraził się negatywnie o mojej pracy, a na pytanie o powody usłyszałam tylko *Taką podjąłem decyzję i mam do tego prawo, a żona powinna mieć wpływ na swojego męża*. To trochę mało, jak na dziesięć lat lojalnej pracy - napisała odwołana dyrektor w pożegnaniu.
fot. bogatynia.info.pl
Poniżej tekst pożegnania zamieszczony na Facebooku i sugestie odwołania byłej już dyrektor BOK Marty Stachyry (pisaliśmy o tym w artykule Odwołano Martę Stachyrę ze stanowiska). Dyrektor sugeruje drugie dno odwołania, związane z osobą swojego męża - Jerzego Stachyry.
Kochani! Kończę wspaniałą przygodę z Bogatyńskim Ośrodkiem Kultury. Przez ostatnie dziesięć lat miałam okazję pracować w świetnym, bardzo profesjonalnym zespole i tworzyć wielkie rzeczy. W tym okresie BOK stał miejscem tętniącym życiem, rozwijającym zainteresowania, promującym talenty i zapewniającym kontakt z najznakomitszymi artystami. Dawaliśmy radość niepełnosprawnym, seniorom, młodzieży, a nasze imprezy gromadziły tłumy spragnionych rozrywki i kultury. Na początku dziękuje mojemu mężowi za to, ze poświęcił swoją osobę, aby chronić mnie wiedząc jak mocno zależało mi na tej pracy. Bardzo dziękuję wszystkim wspaniałym ludziom, których spotkałam na swojej drodze: Przewodniczącym i Członkom Rad Osiedlowych, Stowarzyszeń, Dyrektorom i Pracownikom wszystkich Jednostek z którymi miałam przyjemność prężnie współpracować. Dziękuję Pracownikom Urzędu za uśmiech i życzliwość przy każdym spotkaniu. Dziękuję Radnym za spotkania na komisjach i ostatniej sesji podsumowującej działalności BOK. Dziękuję wszystkim Mieszańcom Bogatyni i okolic za wspólnie spędzony czas na wielu wydarzeniach organizowanych przez BOK, bez Was by nas nie było, przez swój udział dawaliście nam siłę do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Dziękuję Pani Monice Oleksak za umiejętność dostrzegania potrzeb innych ludzi. Szczególnie dziękuję swoim wspaniałym Współpracownikom za pomysły, za kreatywność i wspólnie spędzone chwile. Najbardziej będzie brakowało mi Was. Jesteście i zawsze będziecie wielcy! Oddałam tej pracy swoje życie i serce, stała się ona moją pasją. BOK był często wyróżniany prestiżowymi nagrodami, a nasz zespół spotykał się z wieloma wyrazami uznania. Udało nam się stworzyć coś naprawdę wartościowego i wnoszącego wiele w naszą społeczność. Niestety, po dziesięciu latach ciężkiej pracy, praktycznie w Wigilię Bożego Narodzenia, dowiedziałam się, że już tu nie pasuję, że moja praca jest nic nie warta. Trudno powiedzieć mi dlaczego, bo nikt z osób decyzyjnych nie postawił mi żadnych zarzutów, nigdy nie wyraził się negatywnie o mojej pracy, a na pytanie o powody usłyszałam tylko *Taką podjąłem decyzję i mam do tego prawo, a żona powinna mieć wpływ na swojego męża*. To trochę mało, jak na dziesięć lat lojalnej pracy. Jeszcze wczoraj nic nie wskazywało na taki bieg wydarzeń. Mam jednak świadomość, że powody niechęci wobec mojej osoby nie mają nic wspólnego ze sposobem wykonywania pracy, a mają wyłącznie podłoże osobiste, ale o tym innym razem. Panie Andrzeju, lada moment zasiądzie pan do wigilijnej kolacji i będzie chwalił narodziny Pana. A potem tradycyjnie zasiądzie pan w pierwszej ławce na mszy i ruszy przyjąć Najświętszy Sakrament. Wesołych Świąt.