Kary więzienia od 5,5 do 14 lat przyznał Sąd Okręgowy w Libercu pięciu oskarżonym, w tym dwóm Czechom i trzem Wietnamczykom. Zapadł wyrok w głośnej sprawie fabryki piko położonej niedaleko polskiej granicy.
fot. archiwum liberecka policja
W 2014 roku policja odkryła jedną z największych "fabryk" metamfetaminy w regionie. Rozpracowanie grupy przestępczej trwało 8 miesięcy, a główna siedziba mieściła się w Bulovce - tuż przy granicy polsko - czeskiej, niedaleko Bogatyni (pisaliśmy o tym w artykułach Kolejna "fabryka". 10 kilo metamfetaminy i Policjant pomagał w produkcji piko?). O sprawie skazania informuje dziennik internetowy Liberecka Drbna. Najmniejszy wyrok otrzymał Wietnamczyk, który współpracował przy dochodzeniu - sąd ukarał go wyrokiem na 5,5 roku i wydaleniem z kraju na czas nieokreślony.
- W historii przestępczości narkotykowej na terenie Regionalnej Dyrekcji Policji Liberec jest to największa w historii masowa produkcji metamfetaminy, zarówno pod względem zabezpieczonych narkotyków, jak i pod względem możliwości produkcyjnych substancji psychotropowych - informowała w 2014 roku Vlasta Suchánková z libereckiej policji.
Produkcja odbywała się w położonym na odludziu domu w miejscowości Bulovka. Czeska policja uderzyła z zaskoczenia. Wewnątrz aresztowano pięć osób, które niczego się nie spodziewały. Skazani to 48-letni mężczyzna zamieszkały na ziemi frydlanckiej (skazany na 14 lat) i jego 38-letnią dziewczyna w Ústí nad Labem (z wyrokiem 11 lat). Pozostali trzej mężczyźni w wieku 39, 43 i 55 lat to cudzoziemcy z Wietnamu.
Na miejscu zabezpieczono prawie 13 kilogramów gotowej efedryny, z której można wyprodukować łącznie ponad 10 kilogramówmetamfetaminy. Podczas przeszukania pomieszczeń policja znalazła duże ilości substancji chemicznych pomocnych w produkcji, takich jak 50 kg jodu (stosowane w produkcji metamfetaminy, takie ilości mogą wyprodukować 36 kg metamfetaminy), 25 kgfosforu czerwonego (stosowanego również w produkcji metamfetaminy, liczba ta może produkować do 150 kg metamfetaminy) i inne. Policjanci ze względu na własne zdrowie musieli pracować w specjalnych kombinezonach. Na pomoc wezwano straż pożarną z Liberca.