Kolejny przypadek kiedy polski "kurier" pod wpływem narkotyków rozbił kradzione auto w Czechach.
Przed przeszkodą kierowca zjechał z drogi i uderzył w betonową kolumnę linii energetycznej, fot. liberecka policja
[Czytaj także: Luksusowym mercedesem spadł ze skarpy (foto)]
Od ostatniego tego typu zdarzenia minął tylko jeden tydzień, a czeska policja musiała ponownie interweniować. Luksusowy samochód marki Audi SQ5 z podejrzanym kierowcą zauważono w poniedziałek po ósmej rano. Regionalna policja drogowa zobaczyła pojazd w miejscowości Mimon (ok. 38 km od Kopaczowa), i próbowała zatrzymać go za pomocą sygnalizacji dźwiękowej i świetlnej. Kierowca szarego audi nie zatrzymał się, wręcz przeciwnie, ruszył w zawrotnym tempie.
Miejscowi policjanci próbowali po raz pierwszy zatrzymać go na podjeździe do miejscowości Jablonné v Podještědí. Jeden z nich stanął przed blokadą, dając znak do zatrzymania. Ale audi kontynuowało swoją podróż, nawet gdy policjant próbował go zatrzymać z wykorzystaniem przymusu użycia ognia. Policjant musiał w końcu uskoczyć przed pojazdem, aby uniknąć kolizji z nim - opisuje Ivana Baláková, rzecznik prasowa libereckiej policji.
Kierowca audi uciekał do następnej blokady utworzonej z samochodu policyjnego w pobliżu skrzyżowania w Jablonné. Przed przeszkodą kierowca zjechał z drogi i uderzył w betonową kolumnę linii energetycznej, którą złamał. Funkcjonariusze aresztowali go. Okazało się, że jest to 42-letnim obywatel Polski pod wpływem kokainy.
Pojazd Audi, wart ponad milion koron, został skradziony w Niemczech. Został tymczasowo powierzony kierowcy tylko po to, by dostarczył go do miejsca docelowego w Polsce. Tam miał dostać zapłatę za swoją "pracę". Grozi mu sześcioletni wyrok.