Kandydat na burmistrza - Piotr Adaszewski - zarzuca pracownikom samorządowym, że "nie przejmują się kodeksem wyborczym". Pyta, czy w związku z tym wybory mogą zostać unieważnione.

 

- Kampania wyborcza w pełni! Kandydaci do rady w pełnym amoku! Nie ważne czy zgodnie z prawem czy wbrew prawu - napisał na portalu społecznościowym komitet "Wolne Wybory" prezentując wideoblog kandydata na burmistrza Piotra Adaszewskiego. 

- Ludzie na wysokich, samorządowych stanowiskach również nie przejmują się kodeksem wyborczym. Kandydaci do rady wieszają wielkie bilboardy, setki plakatów, tysiące ulotek i to w ramach bardzo skromnego budżetu na prowadzenie kampanii - możemy przeczytać dalej we wpisie. Finanse szczegółowo precyzuje kodeks wyborczy, co do złotówki.

Kwota, którą można wydać podczas kampanii  na jeden mandat radnego wynosi w wyborach do rady gminy w gminach do 40 tys. mieszkańców - 1064 zł. W wyborach do rady gminy w gminach powyżej 40 tys. mieszkańców oraz w wyborach dorad dzielnic miasta stołecznego Warszawy — 1276,80 zł. W wyborach do rady powiatu jest to suma 2553,60 zł, w wyborach do rady miasta w miastach na prawach powiatu — 3830,40 zł. Znacznie więcej można wydać w wyborach do sejmiku województwa — 6384 zł. Limit wydatków, związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej kandydata na wójta w gminach do 500 tys. mieszkańców ustala się mnożąc liczbę mieszkańców danej gminy przez kwotę 60 groszy, a w gminach powyżej 500 tys. mieszkańców mnożąc pierwsze 500 tys. przez kwotę 60 groszy, a nadwyżkę ponad 500 tys. przez kwotę 30 groszy. Dla Bogatyni to około 14 tys. zł. 

- Czy Państwa Komisja Wyborcza unieważni wybory w Bogatyni z uwagi na przekroczenie finansowania kampanii a co za tym idzie nieuczciwą konkurencję? Czy kandydaci plakatujący się na latarniach zapłacą wysokie grzywny w sądach? Czy Straż Miejska weźmie się do roboty? Nas te pytania nurtują. Będziemy szukać odpowiedzi - informuje wspomniany komitet. 

Podobną problematykę poruszał Jerzy Stachyra, kandydat na burmistrza komitetu "OdNowa" (pisaliśmy o tym w artykule Kandydat nie wytrzymał: "Zgłoszę to do komisarza wyborczego"). - Pytam więc publicznie, kto zapłacił za olbrzymie bilboardy stawiane w Bogatyni przez pracowników MZGK, na których widnieje komitet Andrzeja Grzmielewicza? Dlaczego na wszystkich latarniach wiszą plakaty kandydatów komitetu Andrzeja Grzmielewicza, w tym, o zgrozo, komendanta straży miejskiej? (...) Czy to jest normalne? Niech w końcu będzie normalnie - skomentował Jerzy Stachyra na portalu społecznościowym.

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.