Spośród problemów, związanych z funkcjonowaniem naszej gminy, chciałbym zwrócić uwagę na istotny brak przejrzystości w wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Widać to szczególnie w dziale budżetu „Administracja publiczna”.
Jednym z jego rozdziałów jest „Promocja jednostek samorządu terytorialnego”. Na zadania w tym rozdziale w roku 2011 zaplanowano 360 tys. zł - pozwolę sobie je wszystkie wyliczyć, podając w nawiasie kwotę w tysiącach złotych : wynagrodzenia bezosobowe 50 tys. zł - były to umowy zlecenia, realizowane przez Wydział Organizacyjno – Prawny (40) oraz pod hasłem „promocja” (10). Następnie zakup materiałów i wyposażenia 70 tys. zł, opisane jako „wydatki okolicznościowe związane z promocją” (50) oraz „promocja gminy” (20). Trzecia pozycja to zakup usług pozostałych z kwotą 240 tys. zł: strategia promocji gminy (30), folder promocyjny (25), album upamiętniający powódź (25), promocja w prasie (35), realizacja programów w TV (35), realizacja programów w radiu i Internecie (20), wydatki okolicznościowe, związane z promocją (70).
Tak to zapisano w projekcie ubiegłorocznego budżetu. Dla jasności dodam, że wydatki okolicznościowe (tudzież inne), związane z działalnością stowarzyszeń w ramach współpracy przygranicznej, są w innym rozdziale działu „Administracja publiczna”. Jest to rozdział „Pozostała działalność”.
Spójrzmy jednak na wydatki, które zaplanowano w rozdziale „Promocja jednostek samorządu terytorialnego” na rok 2012. Ta kwota uległa w bieżącym roku wyraźnemu zwiększeniu – do 532 000 zł. Tym razem wprost zapisano 65 tys. zł na druk biuletynu Bogatynia (faktyczny koszt wyniesie nieco mniej). Natomiast zdecydowanie największą kwotą w tym rozdziale są wydatki, realizowane przez Wydział Organizacyjno – Prawny. To łącznie 260 tys. zł, czyli połowa zaplanowanej sumy. Jakie jest przeznaczenie tych pieniędzy, z budżetu nie wynika. Interpelację w tej sprawie zgłosiłem 8 lutego, lecz nie otrzymałem w terminie odpowiedzi - podczas sesji 15 marca poprosiłem Przewodniczącego Rady Gminy i Miasta, pana Patryka Stefaniaka, o interwencję, ponieważ brak odpowiedzi narusza Statut Gminy i Miasta Bogatynia oraz ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Pomniejsze wydatki w tysiącach złotych to między innymi multiinfo (40), realizacja programów w TV (30) oraz w radiu i Internecie (30), folder promocyjny (20), druki, kalendarze, ulotki (20), promocja gminy (17), promocja w prasie (15). Podsumowując: obraz wydatków, związanych z promocją, nie zawsze jest czytelny. A przecież burmistrz dysponuje także rezerwą ogólną, dokonuje również przeniesień niektórych wydatków.
Przykładowo: zarządzeniem z 16 maja 2011 przeznaczono 100 tys. zł na wykonanie statuetek „Przyjaciel Gminy Bogatynia”, przekazując na to środki z rezerwy ogólnej. Z kolei zarządzeniem z 31 stycznia 2012 r. zwiększono wydatki na promocję pod hasłem „zakup usług różnych” o ok. 5 tys. zł, zaoszczędzone na druku biuletynu. Jednocześnie zmniejszono o 10 tys. zł kwotę na realizację programów telewizyjnych, zwiększając o tę sumę wydatki na realizację programów w radiu i Internecie. Kto ciekaw innych szczegółów, może zajrzeć na oficjalną stronę urzędu, pamiętając, że nie wszystkie zarządzenia burmistrza są publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
Obraz wydatków na promocję nie byłby pełny, gdyby pominąć funkcjonowanie nowego stosunkowo wydziału, jakim jest Wydział Komunikacji Społecznej - w roku ubiegłym sporo weń zainwestowano (np. 36 tys. zł na kamery, komputery i programy). Warto zaznaczyć, że tendencja do zwiększania wydatków pod hasłem promocji gminy jest dosyć powszechna w polskich samorządach. Przy okazji dają one nieźle zarobić agencjom, które kształtują pozytywny wizerunek gminy czy raczej władz. Pytaniem pozostaje, w jakim stopniu te promocyjne działania przekładają się na faktyczne wypromowanie różnych miejscowości – czy zachęcają turystów do przyjazdu, a przedsiębiorców do inwestowania.
Jak wynika z doniesień prasowych, wydatkami niektórych samorządów na promocję zajęła się Najwyższa Izba Kontroli. Przedostatnia „Polityka” (nr 10/2012) podała, że wystąpienie pokontrolne NIK do prezydenta Kielc wykazało istotne braki promocyjnych działań – „brak zasad promowania, brak analizy potrzeb, nierzetelny monitoring efektów”. Te niedostatki tłumaczono kryzysem finansowym, chociaż wydatki na promocję wzrosły.
Wytłumaczenie zawsze się znajdzie – w Zielonej Górze w roku kampanii wyborczej billboardy z prezydentem miasta promowały winobranie, bo „reklama odnosi lepszy skutek, gdy jest spersonalizowana”. Jest normą, iż nagrody czy stypendia nazywane są „nagrodami prezydenta czy burmistrza, zamiast nagrodami miasta”. Takie działania bywają tłumaczone tym, że media, w epoce tabloidyzacji, nie pokazują osiągnięć, lecz wyłącznie wpadki – stąd konieczność autopromocji. Z kolei różni lokalni społecznicy podkreślają, że samorządowe władze wykorzystują kryzys mediów. Lokalne media z pośpiechu czy wygody chętnie sięgają po materiały urzędowe, zamiast zbierać je samodzielnie. Redakcje gazet, od samorządu niezależnych, skarżą się nie raz na odmowę odpowiedzi na pytania, które dotyczą informacji publicznej. Zwraca się także uwagę, iż działania z zakresu PR sięgają również Internetu poprzez celowo fabrykowane komentarze.
Niech mi będzie wolno na koniec przytoczyć opinię Ryszardy Sochy, autorki cytowanego artykułu: „często informacji o tym, co poszło w mieście nie tak, albo brakuje, albo roztapiają się w morzu ciepłej, pijarowej papki”. I drugą: „samorządy nierzadko wydają własne gazety, udające te prawdziwe”. A trzecia opinia jest moja: sądzę, że w świetle powyższych wywodów łatwo ujrzeć pożytki, płynące z istnienia internetowych portali.
Jerzy Wojciechowski