Informacja o planowanym przekazaniu Polsce czeskich ziem w Bogatyni przyjęta była z zaciekawieniem. W Czechach mówi się o koszmarze
Kilka dni temu czeskie radio publiczne podało informację o tym, że Czechy mają oddać Polsce 365 hektarów swojego terytorium. Bogatyni mogłyby przypaść 43 ha w pobliżu wsi Kunratice (pisaliśmy o tym w artykule Czyżby Bogatynia miałaby być wkrótce większa?). Bogatynianie, z którymi rozmawialiśmy podchodzą do sprawy raczej ze zdziwieniem i zaciekawieniem. Nawet burmistrz Grzmielewicz w komentarzu dla „Gazety Wyborczej” powiedział, że nie dostaliśmy w tej sprawie pisma czy jakiejkolwiek innej wiadomości drogą oficjalną. Nie wiadomo dokładnie jakie miałoby to przynieść korzyści dla Polski i dla naszej gminy. Tego nie wie również cytowany burmistrz, który na łamach Gazety powiedział: „Nie ukrywam, że jeżeli zmiana granic będzie wiązała się z korzyściami dla gminy, to będziemy walczyć, by zyskać jak najwięcej. Wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji jest Bogatynia”.
Korzyści nie do końca są znane, jednak już słychać o stratach. Pierwszą będzie nadwątlenie lokalnych stosunków przygranicznych. Lokalna prasa czeska już ostro krytykuje potencjalne przekazanie gruntów. „Liberecki Dziennik” napisał o porcjowaniu (krojeniu i wycinaniu) libereckiego województwa przez Polaków. Używane są również stwierdzenia o potencjalnym sporze, który będzie podobny do tego dotyczącego Śląska Cieszyńskiego.
Czeska gazeta w tym samym artykule („Polacy porcjują województwo libereckie”, Liberecki Dziennik 09.04.2011) przytacza także fakt bliskości polskiej elektrowni, przez którą „cierpią” Czesi i ziem, które mają zostać Polsce oddane. Czesi piszą o planach budowy nowego bloku energetycznego i planach eksploatacyjnych kopalni. Według dziennikarzy ekspansja odkrywki spowoduje, że nadkład będzie musiał zostać usunięty właśnie na odzyskane tereny. „Obecnie jest przechowywany w pobliżu granicy z Republiką Czeską, według świadectwa ludzi, czasem rozciąga się przez graniczną strefę” – możemy przeczytać w artykule. Według doniesień Libereckiego Dziennika samorządowcy czescy nie chcą tracić pieniędzy z podatków. Nie chcą również, aby ich domy stały bliżej polskiej hałdy.
Głosy płynące ze strony naszych południowych sąsiadów świadczą, że na powiększeniu granicy terytorium możemy więcej stracić niż zyskać. Może zaprzepaścić dobre stosunki sąsiedzkie, które budowane są od wielu lat. Dobrym podsumowaniem są słowa jednego z czeskich burmistrzów, który wyliczył, że jakby przesunąć granicę na całej długości zmieniłaby się ona o 30 centymetrów. To tyle co zajmują słupki graniczne.
Na ten temat pisaliśmy: