Na kogo chętnie oddam swój głos w wyborach? Zbliżają się wybory samorządowe. Oferuję swój głos temu, kto da więcej
Za co sprzedam kartę w urnie? Za obietnice! Głośno wypowiedziane. Tak donośnie, że nie da się z nich wymigać w trakcie pełnienia urzędu. Nie będę słuchał wykrętów i tłumaczeń, że przeciwnicy nie pozwolili, powódź się przytrafiła, bądź Polska popadła w kryzys.
Swój głos "sprzedam" temu, kto da więcej. Przemyślanych, realnych do spełnienia obietnic. Przede wszystkim temu kto potrafi je spełnić.
Uwaga: zwracam się przede wszystkim do kandydatów na radnych gminnych i powiatowych oraz na stanowisko burmistrza. Ponadto do wszystkich, którzy rozumieją problemy gminy bogatyńskiej, a ich perspektywa sięga dalej niż do stycznia 2015 r.
Upraszam o powstrzymanie się od komentarzy nie na temat, wulgarnych i obsabaczających konkretnych kandydatów. Zaznaczam także, że to nie agitacja (jeszcze). To ściąga dla kandydatów do spisania sobie programu.
Poniżej podpowiadam, jakich obietnic najchętniej wysłucham.
1. Zastopowanie wyludniania się Bogatyni. Miasto i gmina wyludnia się w tempie ok. 2,5-krotnie szybszym niż średnia krajowa dla małych miasteczek (ok 12% na dekadę, przy średniej 3-5%).
Bogatynia w takim tempie osiągnie w II ćwierci XXI stan z lat 50. XX w. Wówczas możemy zapomnieć o szpitalu, o szkołach średnich itd. To prosta DEGRADACJA. Po zakończeniu przemysłu energetycznego Bogatynię czeka ZAPAŚĆ.
Aby się to nie stało - należy już dziś inwestować, i to bardzo intensywnie, w gałęzie gospodarki, które będą się rozwijać w najbliższych 20-30 latach. To perspektywa, którą da się przewidzieć, a mądre państwa, miasta, regiony to robią. Często przy wykorzystaniu przemysłu ciężkiego - np. państwa arabskie zarabiając na ropie budują hotele i firmy technologiczne. Inwestują w turystykę i hi-tech.
2. Zadbanie o wygląd miasta. Bogatynia w tej chwili, ma opłakany wygląd. Wyremontowanie ul. Waryńskiego to ledwie namiastka konieczności. Ten trend należy kontynuować. Stworzyć ładne, schludne centrum miasteczka oparte na starej substancji przysłupowej. To się wszystkim PODOBA.
Urządzenie cywilizowanego targowiska miejskiego oraz odświeżenie domów komunalnych. W ramach możliwości jakie ma samorząd zapobieganie wyburzaniu zabytkowych budynków, po których straszą puste place (Karcza Sądowa, zakłady bawełniane, winiarskie, wiele domów zabytkowych itd.) Do ładnego miasta PRZYJEŻDŻAJĄ goście, turyści i mieszkańcy! To oczywista.
Wybudowanie w mieście setek budek śmietnikowych wyglądających jak fawela zgoła odbiega od standardów ładu urbanistycznego :-(.
3. Program ochrony zabytków i urządzenie prawdziwego muzeum miejskiego w Dworcu Historii. Szanowanie przeszłości to podstawowy element budujący lokalną społeczność. Edukacja historyczna jest w tej chwili w Polsce niebywale popularna. Należy ten trend wykorzystać. Znajomość historii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Aby jednak uczyć jej lokalną społeczność, trzeba mieć do tego miejsce i możliwości. O kadrze nie wspominając. Nauka historii w szkole to o wiele za mało.
Bogatynia ma bogate dzieje i ciekawe miejsca - ruiny zamku w Trzcińcu i domy przysłupowe to świetna baza. Ale są jeszcze inne atrakcje. Kto je wydobędzie z mroku historii?
O domach przysłupowych napisałem wiele, jeszcze więcej powiedzieli inni. Bogatynia miałaby wielkie szanse by stać się żywym parkiem kulturowym z domami przysłupowymi jako główną atrakcją turystyczną. Mieszkańcy byliby dumni. Potrzeba jednak prawdziwego programu ratowania tych wyjątkowych zabytków. Przy okazji samemu można wejść do historii...
4. Przynależność Bogatyni do organizacji regionalnych umożliwiających współpracę w zakresie promocji i turystyki. Bogatynia nie należy do wielu struktur, które sprzyjają rozwojowi Pogórza Izerskiego i Górnych Łużyc (jak choćby LGD Partnerstwo Izerskie). Raczej siłą inercji, z początku minionego ćwierćwiecza należy do Euroregionu NYSA. Nie wynika z tego zbyt wiele.
Poza fasadową współpracą w tzw. "Małym Trójkącie Hradek-Zittau-Bogatynia", gmina bardzo słabo współpracuje z ościennymi samorządami: Ostritz, Chrastavą, Frýdlantem. Właśnie z tymi trzema gminami bogatyńską łączą najdłuższe granice. Obszarów na których można współpracować jest wiele. Specjaliści w UMiG są zatrudnieni. Jest potencjał i możliwości. Warto je wreszcie w pełni wykorzystać.
5. Prawdziwy rozwój turystyki. Produkt turystyczny można stworzyć ze wszystkiego. W Bogatyni wystarczy się pochylić nad tym co tu jest. Co dała natura i poprzednie pokolenia. Tysiące gmin w Polsce może Bogatyni pozazdrościć położenia i atrakcji. Ludzie tworzą w nich dziwne parki linowe, albo sztuczne "zabytki". Tymczasem Bogatynia ma walory krajoznawcze, zabytkowe, bogatą historię, ciekawostki techniki (kopalnia i elektrownia to fascynujące obiekty!) - wiele atrakcji. Czas je wykorzystywać na serio.
Z turystyki żyje już kilkanaście % ludności Europy. W niektórych regionach nawet kilkadziesiąt. W Bogatyni też można żyć z turystyki, choćby tranzytowej. Leży bowiem w środku niezwykle atrakcyjnego mikroregionu: łączy Góry Żytawskie i Łużyckie z Izerskimi, w środku Krainy Domów Przysłupowych, na dawnym Starym Trakcie Handlowym Żytawa - Jelenia Góra (starszym niż Via Regia!). Oplątana jest bogatą siecią dróg i ścieżek (rowery!), a bardzo długa granica gminy opiera się o spławną rzekę - Nysę. Spływy kajakowe po niej cieszą się coraz większą popularnością. Wystarczy to bogactwo WYKORZYSTAĆ.
6. Rozwój miejscowej kultury. Bogatynia na mapie kulturalnej nie błyszczy. Nie ma już jednego, wyjątkowego i oryginalnego wydarzenia kulturalnego, jakim np. kiedyś był Turniej Łgarzy i Kuglarzy. Zamienił się w jeden z setek przeglądów satyrycznych. Na mapie Polski niewiele znaczący. Inni dogonili i prześcignęli Bogatynię. Bo kto nie idzie naprzód, ten się cofa.
Przez ostatnie lata pojawiały się różne szanse. Jedną z nich był piknik przysłupowy podczas Dni Otwartych Domów Przysłupowych. Na ile to jest atrakcja ciekawa dla mieszkańców i przyjezdnych? To trzeba zbadać. Zgorzelec ma swe "Jakuby" - impreza rozwija się doskonale. Jest oparta na solidnych fundamentach historycznych i przemyślanie realizowana, przede wszystkim jako program kulturalny bez zadęcia.
Bogatyńskie "Karbonalia" do miasteczka nie przyciągną turystów. To nie jest oferta kulturalna. To zwyczajny festyn.
Kto mi to obieca? - ma mój głos! Mało tego - do głosowania na niego będę namawiał wszystkich, których mogę.
Jeśli ktoś kupi mój głos, niech jednak pamięta, że za 4 lata wystawię rachunek.
Dużo żądam? Niekoniecznie. Wystarczy wypełnić jedną z tych obietnic. One są zresztą spójne. Wypełniając jedną, siłą rozmachu można i kolejną. Już podjęcie jednego tematu, solidne przygotowanie i rozpoczęcie, aby następcy podczas kolejnych kadencji mieli z czym pracować, będzie osiągnięciem i wtoczy Bogatynię na nowe tory. A Bogatynia tego bardzo potrzebuje. Na razie wjechała w XXI w. bardzo powoli, na skrzypiących kołach, po zardzewiałych torach.
Kandydaci na samorządowców VII kadencji - pokażcie, że macie olej!
Arkadiusz Lipin