23 sierpnia grupa z BOG-TUR wybrała się na wycieczkę w Beskidy. Plan był bardzo ambity 7 szczytów w siedem dni  do zdobycia. Wydawało się  to mało realne. W planie była również jednodniowa wycieczka do Dobszyńskiej Jaskini Lodowej na Słowacji. Pogoda pierwszego dnia była wymarzona.

 

Dojechaliśmy do czeskiej miejscowości Zlaté Hory, gdzie rozpoczęliśmy wędrówkę na pierwszy ze szczytów Biskupią Kopę  (890m n.p.m.), która jest najwyższym szczytem polskiej części Gór Opawskich. Trasa była szybka łatwa i przyjemna. Trud wędrówki zrekompensowała nam piękna panorama Opolszczyzny, Beskidów i Jeseników z zabytkowej wieży widokowej z roku 1898, wybudowanej na cześć ówczesnego cesarza Franciszka Józefa. Część grupy  pozostała w miasteczku Zlaté Hory ponieważ już w sowich zasobach mieli tę górkę zdobytą. Miejscowość Zlaté Hory jest urokliwym uzdrowiskowym miasteczkiem. Stąd zaczyna się wiele szlaków. Urocze, dawne górnicze miasteczko tuż przy granicy z Polską (25 km na południe od Nysy). Pięknie położone u stóp Biskupiej Kopy niewielkie miasteczko przyciąga niepowtarzalnym klimatem i piękną architekturą. Tu znajduje się najdłuższy na Śląsku bo aż 350-metrowy rynek z barokową zabudową. Miejsce to posiada także bogate tradycje górnicze, gdyż od czasów średniowiecza wydobywano tu rudy złota i miedzi. Dziś po górnictwie nie ma już śladu lecz w odwzorowanym skansenie górniczym z unikatowymi młynami oraz dzięki ścieżce dydaktycznej możemy zobaczyć jak niegdyś pozyskiwano drogocenny kruszec.

Po krótkim spacerze zjedzeniu lodów oraz dotarciu naszych wędrowników, którzy w bardzo szybkim tempie pokonali trasę  na Biskupią Kopę, ruszyliśmy w dalszą drogę na kolejny szczyt. Zaplanowany jeszcze tego samego dnia do zdobycia był Czupel (930 m n.p.m.), najwyższy szczyt położony w Beskidzie Małym.  Po przejściu trasy w ekspresowym tempie, zrobieniu zdjęć i podbiciu pieczątek zeszliśmy do Łodygowic gdzie czekał już na nas kierowca, aby udać się w dalszą drogę do Milówki na nocleg. Po zjedzeniu pysznej kolacji udaliśmy się do swoich pokoi na zasłużony wypoczynek, po dniu pełnym wrażeń. Kolejny dzień przywitał nas pięknym wschodem słońca,  który mogliśmy obserwować z naszych okien nie opuszczając pokoi. Po śniadaniu ruszyliśmy do pięknej turystycznej miejscowości Szczyrk.  Szlakiem niebieskim ruszyliśmy ostro w górę, aby zdobyć szczyt Skrzyczne - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego (1257m.n.p.m.). Szlak ten okazał się bardzo wymagający.  Po dojściu na szczyt  mogliśmy posłuchać na żywo góralskiej muzyki w wykonaniu miejscowego górala Rafała Gąsienicy, który  niesamowicie  przygrywał na skrzypkach. Nogi same tańcowały, mimo zmęczenia, muzyka  nie jednego z nas  porwała do tańca. Po krótkim wytchnieniu kupieniu pamiątek i przybiciu pieczątek w schronisku,  ruszyliśmy w drogę powrotną.  Szlak zielony okazał się bardzo urokliwy, roztaczały  się z niego  przepiękne widoki  na Beskid Żywiecki, okolice Żywca i Jeziora Żywieckiego. Pięknie widać było Babią Górę oraz Tatry.Po przejechaniu do  miejsca zakwaterowania udaliśmy się na kolację.  Plan na kolejny dzień  pochłonął cała grupę: jaki szlak wybrać, aby wszyscy mogli dotrzeć na szczyt  Babiej Góry- najwyższego szczytu Beskidu Żywieckiego.  Następnego dnia bardzo wcześnie rano przejechaliśmy  do Przełęczy Krowiarki. Ruszyliśmy niebieskim szlakiem, aby dotrzeć  łagodnie do schroniska PTTK Markowe Szczawiny. Część grupy postanowiła pójść  bardziej ekstremalnym szlakiem żółtym, przez Perć Akademików.  My w dalszej części zdecydowaliśmy się na szlak czerwony aby dotrzeć na szczyt Babiej Góry  (1725 m n.p.m.) zwany „Diablakiem‘’,  któremu  nadano nazwę „Królowej Beskidów’’. Przydomek „Matki Niepogód” lub „Kapryśnicy” zyskała z kolei za sprawą zmiennych warunków pogodowych, jakie panują w jej obrębie. Trzecia nazwa oznacza kochankę zbójnika, która widząc, jak niosą jej zabitego ukochanego, skamieniała z żalu.

Pogoda i widoki rozpościerające się wokoło pozostawiły w naszych oczach niezapomnianą wędrówkę. Ten najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego i całych polskich Beskidów przyciąga swą wyjątkowością i malowniczością. Górujący nad okolicą punkt odznacza się iście alpejskim krajobrazem. Bogactwo flory na czele z kosodrzewinami i gołobrzegami oraz urokliwe tereny Babiogórskiego Parku Narodowego to tylko jeden z powodów, dla których warto było wyruszyć szlakiem na Babią Górę. Dech zapierało w piersiach, kiedy dane nam było to wszystko zobaczyć przy tak piękniej pogodzie. Nie mogliśmy się nacieszyć tymi widokami ciężko było się rozstać i iść dalej, ale czas nas zmusił aby ruszyć w drogę powrotną przez Sokolice do Przełęczy Krowiarki. Wieczór tego dnia był pełen wrażeń, opowieści i wspomnień, że udało nam się zdobyć Babią Górę przy tak piękniej pogodzie. Dla takich chwil warto zdobywać góry. Kolejny dzień to przejazd do Krynicy Górskiej po drodze oczywiście  kolejny szczyt Lubomir,  który leży w Beskidzie Makowski (904 m n. p. m)  - przejście czerwonym szlakiem. Dalej szybki powrót ponieważ jeszcze musieliśmy  dojechać  krętymi drogami  do Krynicy -Zdrój  w określonym czasie. Krynica-Zdój zachwyciła nas swoją okazałością i piękną Wieżą Widokową w koronach drzew,  z której widoki rozpościerają się na pasma górskie.Wieża ma wysokość 49,5 m i prowadzi do niej specjalnie skonstruowana stopniowo wznosząca się drewniana ścieżka podpierana przez 18 wież wsporczych i 87 słupów. Ścieżka o łącznej długości 1030 m umiejscowiona w koronach drzew pozwala na podziwianie walorów krajobrazowych okolicy. Na trasie zwiedzający mogą bliżej poznać okoliczną przyrodę oraz historię regionu, dzięki specjalnym instalacjom edukacyjnym. Do budowy wieży i ścieżki użyto drewno robinii akacjowej. Po zakwaterowaniu się w drewnianych domkach postanowiliśmy  się jeszcze przejść na krótki spacer uliczkami Krynicy. Następny dzień to  zaplanowany wyjazd na Słowację  do Jaskini Dobszyńskiej, aby trochę  odpocząć od górskich wędrówek.  Dobszyńska Jaskinia Lodowa należy do najcenniejszych jaskiń lodowych na świecie. Od roku 2000 znajduje się na liście światowego dziedzictwa przyrody. Temperatura w Jaskini utrzymuje się na poziomie -3 więc było zimo,  ale warto było zobaczyć ten cud natury.  

W niektórych miejscach lód potrafi się utrzymać do 27 m wysokości.  Kolejnym punkiem była namiastka Słowackiego Raju Stratenský Kaňon,  który wytworzony został w skałach osadowych – dolomitach i wapieniach. Tworzy się nieustannie od okresu miocenu (5-6 milionów lat temu) do dzisiaj. Obecnie rzeka Hnilec na tym odcinku płynie na powierzchni, w przeszłości jednak wielokrotnie płynęła pod ziemią, w jaskiniach. Kolejny punk naszego zwiedzania to miejscowość Poprad gdzie mogliśmy wejść na wieżę widokową kościoła  św. Idziego pokonując 90 stopni, ale było warto.  Kiedy byliśmy już  na szczycie wieży, widoki  były oszałamiające,  rozpościerały  się na całe Pasmo Tatr Wysokich ze strony Słowackiej. Taty w całej okazałości, odsłonięte szczyty zrobiły na nas niesamowite wrażenie.  Najwyższy  Szczyt Gerlach górował nad wszystkimi  jak mężczyzna oraz  szczyt Łomnica jako kobieta.  Szkoda,  że musieliśmy wracać do Polski. Całą  drogę  towarzyszyły nam widoki na górujące ponad  wszystko Tatry.  Piątek to już kolejny dzień naszych górskich wędrówek rozpoczęliśmy od zdobycia szczytu Radziejowa  w Beskidzie Sądeckim (1266 m. n.p.m.),  który też jest zaliczany do Korony Gór Polski. Dojazd do ustalonego szlaku okazał się nie możliwy więc nasza trasa jednocześnie się wydłużyła o kilka kilometrów ale w zamian widoki zrekompensowały nasz wysiłek.  

Trasa wiodła przez las, piękne polany i granie gdzie panorama rozpościerała się na Tatry i inne pasma górskie. Ostatni szczyt z naszej wyprawy postanowiliśmy zdobyć w sobotę rozpoczynając od Przełęczy Rydza -Śmigłego zielonym szlakiem dotarliśmy na Mogielnicę (1170 m n. p. m.), najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Dwie osoby z pośród nas tego dnia zakończyły Koronę Gór Polski zdobywając 28 najwyższych szczytów w 28 pasmach  górskich. Teraz czeka ich weryfikacja aby otrzymać Odznakę Zdobywcy Gór Polski.  Cała wyprawa zakończyła się sukcesem plan  był ambity i dzięki  sprzyjającej pogodzie udało się go zrealizować.  W  drodze powrotnej  już ustalaliśmy kolejne wyprawy.  Wszyscy w dobrych humorach powróciliśmy do swoich domów.

Relacja: Barbara Otrociuk

Zdjęcia: Barbara Otrociuk, Krystyna Witkowska, Krystyna Ociepko

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.