8 godzin na dachu, fot. czeska straż pożarnaStrażacy, policjanci, negocjatorzy i rodzina przez prawie 8 godzin nakłaniali Polaka aby nie skakał z dachu fabryki w Hradku nad Nysą

W Wielki Czwartek mężczyzna zagroził, że skoczy z dachu nieczynnej fabryki w Hradku nad Nysą. Około 7.10 rano na miejsce przybyli strażacy i psycholog, który miał pomóc w negocjacjach. Dla czeskich służb sytuacja była bardzo skomplikowana, ponieważ był to człowiek narodowości polskiej i według ustaleń ratowników nie miał żadnego konkretnego powodu do samobójstwa. Na miejsce sprowadzono polskie służby, rodzinę mężczyzny i jego dziewczynę.

Ratownicy obawiali się o jego zdrowie, ponieważ człowiek od rana stał na dachu w samym swetrze, a dzień był wówczas chłodny. Według ustaleń czeskiej prasy mężczyzna był pracownikiem firmy Trelleborg Hradec. Na miejsce wezwano jednostki interwencyjnej policji z Usti nad Labem i podjęto decyzję o "ściągnięciu" niedoszłego skoczka. Ostatecznie około 14.30 mężczyzna zszedł z dachu sam.

Na podstawie: Liberecka Straż Pożarna (HZSLK)

Zdjęcia z akcji czeskiej straży pożarnej, fot. Liberecka Straż Pożarna:

Podobne artykuły:


Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.