UMiG Bogatynia - widok od strony parku, fot. bogatynia.info.plW nawiązaniu do odpowiedzi, przygotowanej przez pana Marcina Kiersnowskiego uprzejmie wyjaśniam, że wszelkie komentarze w artykule „Radny komentuje ostatnią sesję” są moje własne i biorę za nie całkowitą odpowiedzialność

Potwierdzam, że nie przedstawiłem naruszenia jakichkolwiek przepisów w związku z zaprzestaniem emisji sesji, ponieważ nikomu naruszenia przepisów nie zarzucałem. Jak łatwo się domyślić, zarzucałem jedynie naruszenie dobrej tradycji, gdyż przekaz całej sesji daje pełniejszy obraz niż przekaz sesji zmontowanej z paru fragmentów tudzież dodanych później komentarzy.

Tłumaczenie, że emisji sesji nie będzie z powodu oszczędności, uznałem i uznaję za niepoważne, do czego mam prawo. Nie przypominam sobie, aby pan burmistrz informował radę wcześniej o takim zamierzeniu, jak też o jakichś trudnościach finansowych, które nagle nakazywałyby zaprzestania emisji sesji – tej ostatniej, jak i poprzedniej. Inna rzecz, że chyba nie tak trudno byłoby znaleźć paręnaście tysięcy złotych na kilkukrotną emisję tej nieszczęsnej sześciogodzinnej sesji. Czyż nie jest to istotna forma promocji działań samorządu?

Na rozbudowanie gminnej administracji do granic możliwości środki także i w tym roku znaleziono bez problemu. Na „usługi pozostałe” w rozdziale „urzędy gmin” rada nie tak dawno dorzuciła 80 tysięcy. W odpowiedzi na interpelację w kwestii tychże usług otrzymałem ogólnikowe informacje bez podania konkretnych kwot. Nawiasem mówiąc, pan Kiersnowski dyskretnie pomija poruszony przeze mnie problem nieudzielania odpowiedzi na interpelacje.

Ale powtórzę – to nie jest miejsce na szczegółową analizę budżetu, każdy chętny może tam zajrzeć i, być może, ktoś nawet uzna, że warto by było pewne kwoty sprecyzować i jasno uzasadnić ich wydatkowanie. Na tym między innymi polega wartość emitowanej w telewizji sesji, że mieszkańcy gminy mogą sami ocenić, czy odpowiedzi na pytania są zadowalające, czy też nie.

Cieszy mnie, że pan Kiersnowski uznaje moje prawo do prezentowania różnych ocen. Mam zatem prawo nisko oceniać niektóre efekty pracy Wydziału Komunikacji Społecznej. Przy czym zaznaczam – nie sądzę, abym w ten sposób naruszył dobre imię urzędu czy kogokolwiek. Tak samo, jak krytyczna ocena książki nie oznacza przecież naruszenia dobrego imienia autora. Biuletyn „Bogatynia” może i jest niezły graficznie – kwestia gustu. Natomiast podtrzymuję z całą stanowczością, że w moim odczuciu nie przekazuje całego zróżnicowania poglądów ani też ostrości dyskusji czy krytyki wobec niektórych działań burmistrza, czego świadkami są bywalcy sesji. Czy na przykład przypominają sobie Państwo ostrą dyskusję na łamach biuletynu w sprawie podwyżek opłat za wodę i ścieki? Nie? Ja też nie.

A jeśli już o biuletynie mowa – czy byłby pan rzecznik uprzejmy przypomnieć, kiedy i gdzie padła owa „wyraźna prośba” o to, abym udzielił wywiadu? Uczciwie mówię – nie pamiętam, ale cóż, pamięć już nie ta, niestety. Kiedy zaś pyta Pan, jak rozumieć moje stanowisko, to odpowiadam: najlepiej tak, jak to napisałem.

Na koniec – uznajmy, że mam prawo do skojarzeń. Jeżeli pewne praktyki kojarzą mi się z Kubą, Białorusią, Rosją pod rządami Putina, to nic na to nie poradzę. Zapewne to kwestia wyobraźni. „Spontaniczny” atak w Internecie i ciepłe uwagi przeciwników pod moim adresem przyjmuję z pokorą. Nic to, że one z kolei przypominają mi pewne praktyki, znane z czasów PRL. Jakoś to zniosę, niektóre są tak głupie, że stają się dla mnie źródłem nieustającej radości. A przecież potrzeba trochę śmiechu w trudnych skądinąd czasach.

Pozostaję z szacunkiem –

Jerzy Wojciechowski

Artykuły na ten temat:

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.