Przed i w trakcie sesji, zarówno rady powiatu jak i miejskiej, dało się wyczuć spięcia jakie towarzyszyły wzajemnej współpracy, lub raczej jej braku. Szczególnie jest to bolesne, że bezpośrednio dotyka to mieszkańców.
Wczorajsza sejsa Rady Miejskiej, fot. UMiG Bogatyni
Pod koniec minionego tygodnia odbyła się sesja rady powiatowej w Zgorzelcu i miejskiej w Bogatyni. Osobno. Jeszcze przed sesjami poinformowano, że nie będzie porozumienia dotyczącego wspólnego remontu fragmentu (4-kilometrowego sic!) drogi z Bogatyni do Opolna-Zdroju (więcej na ten temat pisaliśmy w artykule Nie będzie remontu drogi do Opolna-Zdroju). Chociaż droga jest w zarządzie powiatu, gmina zdecydowała się partycypować w kosztach remontowych. Starosta Urszula Ciupak za brak porozumienia obwiniła burmistrza Andrzeja Grzmielewicza i Radę Miejską w Bogatyni, która wycofała wcześniej obiecane pieniądze potrzebne do wspólnego remontu (1,5 mln zł). Burmistrz tłumaczy, że było inaczej.
Podczas wczorajszej sesji (vide Zespół ds. zdrowia na razie nie powstał) w tzw. sprawach różnych radnych (na sali była tylko połowa składu Rady Miejskiej) nie interesowały bieżące „gorące” wydarzenia, jak aresztowania byłego samorządowca i potencjalnie możliwy zwrot prawie 3 mln zł dotacji czy pomiary zapylenia w Bogatyni. Przewodniczący Krzysztof Peremicki pytał burmistrza o sprawy konfliktowe właśnie ze starostwem: co dalej w sprawie bogatyńskiego liceum i co dalej z drogą do Opolna-Zdroju?
W sprawie liceum zostało sporządzone pismo opisujące uchwałę intencyjną Rady Miejskiej i zawiezione do starostwa (vide Radni również przeciwko łączeniu ogólniaka). Burmistrz Grzmielewicz odpowiadał, że gmina chce podjąć dialog ze starostwem, aby liceum bogatyńskie nie było łączone z Zespołem Szkół Zawodowych, bo prowadzi to „degradacji ogólniaka”. Odpowiedzi nie ma na to pismo – dodał burmistrz. Dalej burmistrz mówił, że nie wie dlaczego starosta nie podejmuje żadnych kroków, aby wskazać jak Bogatynia może wesprzeć liceum. Pismo ma być ponowione, bo starosta zgorzelecki nie reaguje, na bardzo dobrą – jak zaznaczył burmistrz – inicjatywę samorządu o czym chce zawiadomić kuratorium i „inne organy” w tym Ministerstwo Edukacji Narodowej. Burmistrz mówił, że dostrzega w tym wypadku „złośliwe działania Starosty Zgorzeleckiego”. Miałby one polegać np. na braku możliwości otwierania w Bogatyni atrakcyjnych kierunków, co ma skutkować znikomym zainteresowaniem szkołą.
Co do drogi do Opolna-Zdroju to burmistrz powiedział, że nie będzie komentował „bzdurnych informacji” zgorzeleckiej telewizji. Gmina Bogatynia podpisała porozumienie z powiatem na wspólny remont nieswojej drogi. Według burmistrza gmina miała dobrowolnie przekazać 25% na inwestycje, 25% miał dołożyć powiat i 50% Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Po kilku tygodniach otrzymaliśmy informację, że starostwo znalazło się na dwudziestym którymś miejscu jeśli chodzi o dotację z DUW – mówił burmistrz. Według burmistrza to wina starostwa, że dotacji z województwa nie otrzymało, a nie gminy. Druga propozycja pojawiła, się żeby remontować „pół na pół”. To jest niepoważne – mówił burmistrz, działania starostwa są „beznadziejne”, a temat został „zaniedbany”. - Ja bym nie chciał z tej mównicy nikogo obrażać, ale nie dość było starań starostwa żeby otrzymać dotację. Nas potraktowano tak, aby zapędzić nas do kąta i nie dać nam żadnej możliwości decyzji - mówił burmistrz. Ponadto burmistrz postawił pod wątpliwość wycenę 4-kilometrowego kawałka drogi na 6 mln zł. - Tyle kosztowała budowa obwodnicy Bogatyni od podstaw – mówił burmistrz Grzmielewicz. Tutaj trochę wyminął się z realną wyceną: inwestycja kosztowała 15,5 mln zł i została sfinansowana z budżetu Bogatyni ze współudziałem środków unijnych w kwocie 6,7 mln zł. Inwestycja była wyśmiewana z powodu jej kolizji z liniami wysokiego napięcia, której usunięcie kosztowało gminę dodatkowo ok. 1,2 mln zł.
Burmistrz mówił również w ostrym tonie o innych „zaniedbaniach” powiatu jak budynki przy Alei Żytawskiej w Bogatyni i działce pod budowę Domu Pomocy Społecznej. Mówił, że nie chce się czuć jak „niewolnik powiatu”. Burmistrz mówił również, że jest nowa pula pieniędzy na dotacje do remontów dróg lokalnych, które leżą. Starostwo nic nie robi, a on jest „zażenowany” i nie interesują go problemy starostwa. My wykonaliśmy wszystko do czego żeśmy się zadeklarowali – dodał burmistrz. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Wiśniewski dodał również, że powiat generował szereg innych trudności powiatowych w sprawie budowy basenu w Bogatyni. Wspomniał także, że to powiat odpowiada ze górę śmieci po Revicie Bio. Według słów wiceprzewodniczącego Wiśniewskiego to powiat ma uprzątnąć tę bombę ekologiczną, z którą Bogatynia może zostać sama. Wiceprzewodniczący wspomniał również o współpracy z powiatową stroną polityczną, czyli z Prawem i Sprawiedliwością, która powinna układać się idealnie, a układa się bardzo źle. Burmistrz odpowiedział na to w dużym cudzysłowie, że są różne grupy interesów, które podkładają sobie wzajemnie nogi. Przywołał tu enigmatycznie „zdarzenie z wczoraj i przedwczoraj” w tym zmiany w elektrowni. To, że jest jedno środowisko polityczne, to wcale nie oznacza, że będzie zrozumienie – mówił Andrzej Grzmielewicz.
Widać wyraźnie, że nie ma „chemii” między powiatem, a gminą albo odwrotnie. Nowa starosta na funkcję została powołana podczas „przewrotu” w 2016 roku (sytuację opisywaliśmy w artykułach Nowym starostą będzie kobieta? i Czy odwołają starostę w piątek?). Wówczas interesy były wspólne, a teraz?