Marek Tomala - kandydat na burmistrza Bogatyni, fot. facebook.comMarek Tomala jest jednym z czterech kandydatów na burmistrza w nadchodzących wyborach. Startuje z KWW ISO - Porozumienie Prawicy 2014. Poniżej wywiad z kandydatem przeprowadzony przez Martę Kaba


Niedługo wybory do samorządu lokalnego. Mieszkańcy Miasta i Gminy Bogatynia będą musieli zdecydować, komu można zaufać. Czy obecny Burmistrz to silny przeciwnik?

Marek Tomala: Obecny Burmistrz na pewno ma swoich zwolenników. Myślę jednak, że nie stanowią oni większości wyborców.

Skąd taka pewność? Ostatnie wybory pokazały, że tych zwolenników jest całkiem sporo.

M.T.: Tak, ale od ostatnich wyborów upłynęło już trochę czasu. Mieszkańcy miasta i gminy przekonali się, że obietnice wyborcze i realizacja tych obietnic nie zawsze szły w parze. Zdarzały się również nieprzemyślane pomysły.

Co ma Pan na myśli?

M.T.: Pomysł likwidacji szpitala w Bogatyni. Czy wyobraża sobie Pani nasze miasto bez niego?

Szczerze mówiąc, to straszna wizja...

M.T.: No właśnie. To straszna wizja nie tylko dla nas, ale też dla pozostałych mieszkańców miasta i gminy. Gdyby tak się stało, wszyscy musielibyśmy jezdzić do Zgorzelca. A czy ktoś choć przez chwilę pomyślał o sytuacji, w której zagrożone jest życie człowieka? Czy ktoś wziął pod uwagę wydatki, jakie musielibyśmy ponieść, jeżdżąc do zgorzeleckiego szpitala?

Na szczęście szpital funkcjonuje.

M.T.:Tak. Widzę w tym między innymi swoją zasługę. Pomysł likwidacji szpitala od samego początku uważałem za szalony. Uznałem, że jedynym rozwiązaniem jest przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania obecnego Burmistrza. Dlatego zostałem członkiem komitetu referendalnego.

No tak, ale referendum ostatecznie się nie odbyło.

M.T.: Nie doszło do skutku, ponieważ już sama jego zapowiedź doprowadziła do tego, że Burmistrz zmienił decyzję.

Obecnie jest Pan dyrektorem w Zespole Placówek Resocjalizacyjnych w Smolniku. Działa Pan w oświacie. Czy to właśnie jej zamierza Pan poświęcić najwięcej uwagi?

M.T.: Szkolnictwo jest ważne. Mam zaplanowane w tym zakresie działania.

Jakie na przykład?

M.T.: Nie wolno dopuścić do zlikwidowania szkół powiatowych. Trzeba utrzymać obecną sieć szkół. Zamiast likwidować, lepiej skupić się na lepszych warunkach do nauki i pracy.

No tak, ale takie obietnice nie są nowością. Właściwie cały czas o tym słyszymy – w prasie, telewizji... i nic z tego nie wynika.

M.T.: Oświata ma to do siebie, że często jest krzywdzona przez osoby, które nie mają o niej pojęcia. Dużo się o niej mówi, ale z działaniem jest już gorzej. A przecież lepsze warunki do nauki mogą się już pojawić, gdy wprowadzimy do szkół stomatologów, zwiększymy dozór przez straż miejską. Dzieci poczują sie bezpieczniejsze.

A nauczyciele? Też dzięki temu poczują sie bezpieczniejsi?

M.T.: W tym przypadku trzeba skończyć ze straszeniem. Nauczycieli ciągle się straszy zamknięciem placówki. Praca w takiej atmosferze jest stresująca i mało efektywna.

Pytała Pani wcześniej, czy najwięcej uwagi zamierzam poświęcić oświacie. Są jeszcze inne sprawy (tak samo ważne, powiązane ze sobą). Nimi też chcę się zająć.

Jakie to sprawy?

M.T.: Na przykład administracja.

Co z nią nie tak?

M.T.: Urząd Miasta i Gminy w Bogatyni mieści się w czterech budynkach. Nie dziwi to Pani?

To kłopotliwe.

M.T.: Kłopotliwe, ale jeszcze coś mi się tutaj nie podoba. Ta administracja jest zbyt bardzo rozbudowana, a przez to tłoczna, powolna. Łatwo więc zatuszować błędy, brak kompetencji.

Zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie planów w życie wymaga też odpowiedniego budżetu. Gmina Bogatynia jest zadłużona. Jak zamierza Pan przeskoczyć ten problem?

M.T.: Fakt, dług naszej gminy to ok. 90 milionów złotych. Niestety, takie są skutki lekkomyślnego wydawania pieniędzy przez pana Grzmielewicza i radnych. Jedynym rozwiązaniem w tej sprawie jest rozsądne zarządzanie finansami. Trzeba brać pod uwagę realne możliwości gminy.

Rozumiem, że trzeba będzie "zacisnąć pasa"?

M.T.: Bez przesady. Mam na myśli po prostu zdrowy rozsądek. To chyba dobrze? Zadłużenie gminy pokazuje, że obecnej władzy tego rozsądku zabrakło. Mieszkańcy nie muszą się obawiać ciągłego oszczędzania. Chcę wprowadzić budżet obywatelski, więc nie ma powodu do niepokoju. Zdaję sobie jednak sprawę, że kwestia finansów w Bogatyni jest drażliwym tematem.

Słyszał Pan narzekania?

M.T.: Słyszałem ich sporo. I nie myślę tutaj wyłącznie o niezadowoleniu z zadłużenia.

A o czym jeszcze?

M.T.: Proszę zauważyć, że my cały czas jesteśmy zmuszeni więcej płacić. Bogatynia ma specyficzne położenie. Musimy jeździć do urzędów, mamy daleko do Wrocławia, Warszawy.

Tak, ale tego nie może Pan przecież zmienić.

M.T.: Oczywiście, że nie. Myślę jednak, że samorząd lokalny powinien zrekompensować wysokie koszty.

Brzmi zachęcająco, ale czy to w ogóle realne?

M.T.: Tak, a w dodatku to wcale nie jest trudne. Rekompensatą byłyby już stabilne ceny za ciepło, wodę, czynsze. Warto też pomyśleć o filiach ważnych urzędów. Utworzenie filii wymaga tylko właściwych porozumień.

I znów to samo pytanie: Czy to tworzenie filii urzędów jest realne?

M.T.: A dlaczego miałoby być nierealne? Proszę spojrzeć na Wydział Komunikacji Starostwa Powiatowego, który działa w Bogatyni już od wielu lat.

W tego rodzaju rozmowach zawsze pada pytanie o ludzi korzystających z opieki społecznej. Nie mogę opuścić tej kwestii. Przewiduje Pan jakieś dodatkowe formy pomocy dla takich osób? Jest ich sporo.

M.T.: Wszyscy mieszkańcy potrzebujący opieki społecznej muszą mieć ją zapewnioną. To nie podlega żadnym dyskusjom.Trzeba jednak zastanowić się nie nad objęciem pomocą jak największej liczby osób, ale nad zmniejszeniem ich liczby.

Jak mam to rozumieć? Chce Pan zabrać niektórym zasiłki?

M.T.: Absolutnie nie! Ale proszę zauważyć jedną rzecz. Czy objęcie opieką jak największej liczby mieszkańców, likwiduje problem? Nie. To tylko tapetowanie poplamionej ściany. Plam nie widać, ale one dalej są. Tak samo dzieje się w przypadku opieki. Tutaj głównym zadaniem jest prawdziwa pomoc.

Czyli?

M.T.: Czyli praca nad usamodzielnieniem się podopiecznych. Tylko w ten sposób nie wyrządzimy im krzywdy, a naprawdę pomożemy.

Wizja Miasta i Gminy Bogatynia, którą Pan przedstawił, wydaje mi się bardzo ciekawa i (co najważniejsze) realna. Mam nadzieję, że nie zakryją jej rozgrywki między partiami. Dziś niestety często tak bywa...

M.T.: Ja i kandydaci na radnych startujemy z ramienia ISO Porozumienie Prawicy. Nie jesteśmy związani z żadną partią polityczną. Myślę, że to wystarczająca odpowiedź na pytanie. Zresztą po co marnować czas i siły na kłótnie? Tu jest naprawdę dużo do zrobienia.

W takim razie życzę sukcesu i dziękuję za rozmowę.

M.T.: Dziękuję.

Rozmawiała Marta Kaba

Podziel się ze znajomymi!

W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.

Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.