Patrolując dziś po południu stan Miedzianki natknęliśmy się na zwierzę widoczne na fotografii. Szczurów było więcej w tym miejscu. Osobnik wdrapał się na murek i żerował wyjadając pokarm wyrzucany w tym miejscu dla gołębi.
[Czytaj także: Nie mylmy toalety ze śmietnikiem!]
Szczurów było więcej (widać na filmie kiwającą się gałąź, po której wspinały się zwierzęta), ale tylko jeden zdecydował się wydostać z koryta rzeki. Prawdopodobnie "wygoniła" je wysoka woda, która zakryła niemal całe koryto. To był jednostkowy przypadek, w innych miejscach nie zauważyliśmy szczurów. Zwierzę nie bało się ludzi, kiedy ktoś przechodził chowało się za gzyms i wychodziło ponownie. Szczur wyjadał pokarm gołębi, które dokarmiane są w tym miejscu (na ulicy Pastwiskowej przy styku z Kościuszki), trudno się dziwić przecież gołębie w wielu miastach nazywane są latającymi szczurami...