Spacery po bezdrożach mają swój urok. Zwłaszcza wiosną, ciepłym popołudniem, znajomi, dzieciaki, znajomi z dzieciakami i koledzy dzieciaków plus rodzina. Mniejsze i większe. Pogadać można swobodnie - bo na bezdrożach bezruch raczej powinien panować, pod auto nikt nie wpadnie, zielono i słonecznie. Sielanka. Aż do momentu, kiedy nie zjawi się taki, który swój rozum zostawił w garażu...
Guślarz (569 m n.p.m.), jedna z dwóch gór mających u swego podnóża Bogatynię i okolice. Najwyższy punkt nad miastem, wulkaniczny stożek od południowej strony. Szczyt jego leży na terytorium Republiki Czeskiej, jakieś 70 metrów od granicy z Polską. Do niedawna jeszcze szczyt niedostępny był dla małego ruchu przygranicznego, dotrzeć można było po przekroczeniu granicy na jednym z przejść i dojście od strony czeskiego Vitkowa. Od roku 2007 można udać się na tę górę przekraczając granicę dowolnym miejscu.
Wyjątkowo – nie o grzechach polityki lokalnej. O tęsknocie za normalnością, którą Pochody nieocenionego Pitfalla przywołały
Zaczęło się znów kołysać. Od tupnięcia pierwszego tego jedynego, od kroków miarowych co za nim po bruku czwórkami, szóstkami, tłumem bezładnym ruszyły, wiecami z krzyżami i blaszką lotniczą w szacie, blaszką na czole, blaszką w głowie błotem kwietniowym zakażoną co lobotomii niehigienicznej dokonała, po twardym zapisie nieodwracalnie już ustanowiony tryb myślenia, bezwolny, tłumny, czerwony na gębie jak flaga na drzewcu i zły, mocniej już tupie, rozhuśtać jakby chciał, przewrócić...